Przestać czynić zło to często jeszcze za mało.
Bez wątpienia jednak Kościół w Polsce musi przekroczyć pewien próg jakościowy – wspólnoty lokalne muszą się przeobrażać w kierunku rzeczywistych wspólnot.
- Tylko nieliczni podawali mi rękę. Prawie wszyscy trzymali za to w ręku telefony i wołali: „foto, selfi” - to smutna konstatacja Franciszka po spotkaniu z młodzieżą. Młodzieżą, którą, jak stwierdził papież, szybko trzeba sprowadzić na ziemię.
Niecierpliwy gwałtownik więcej zburzy, niż zbuduje. A przecież nie o spustoszoną ziemię w Kościele chodzi.
Wiele Kościołów lokalnych (choćby Irlandia) uważało, że nie muszą się uczyć na błędach innych. Zapłaciły za to ogromną cenę. Można inaczej.
Wystarczy iskra, by rozpalić wielki ogień. Także gdy idzie o ogień nienawiści.
Jest coś diabelskiego w logice stojącej za ostatnimi zamachami w Indonezji. Ojciec, który poświęca wszystkie swe dzieci, by dokonać morderczych ataków. To się w głowie nie mieści.
Dawno, dawno temu – gdzieś między VIII, a XIII wiekiem – w klasztorze na Synaju żył sobie ponoć tajemniczy mnich, imieniem Hezychiusz.
Dzieci z istoty swego dziecięctwa są przejęte. Wszystkim. I tego elementu ich duchowego portretu nie wolno zagłuszyć.
Franciszek odwiedził wczoraj „matecznik” ruchu Focolare, Loppiano i wspólnotę Nomadelfia.