Premier nie podejmie w tej chwili decyzji o wznowieniu działań komisji Jerzego Millera, która badała przyczyny katastrofy smoleńskiej - poinformował w piątek rzecznik rządu Paweł Graś po spotkaniu Donalda Tuska z ekspertami, którzy zasiadali w tej komisji.
"Według zgodnej opinii wszystkich biorących udział w tym spotkaniu, według zgodnego stanowiska, w tej chwili nie ma żadnych przesłanek do wznowienia prac komisji pana Jerzego Millera - poinformował Graś. - Pan premier na chwilę obecną nie podejmie decyzji o wznowieniu działań komisji".
W piątek Tusk rozmawiał w Warszawie z ośmioma członkami komisji, w tym jej przewodniczącym, b. szefem MSWiA Jerzym Millerem. Do spotkania doszło po tym, jak prokuratura ujawniła nowe stenogramy z kokpitu Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem. W zapisach przygotowanych przez Instytut Ekspertyz Sądowych prof. Jana Sehna w Krakowie brak m.in. wypowiedzi, które komisja przypisała dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzejowi Błasikowi.
Komisja przestała działać po publikacji raportu o katastrofie. Zgodnie z prawem premier podejmuje decyzję o wznowieniu jej prac w dwóch wypadkach: gdy wyjdą na jaw nowe okoliczności lub dowody istotne dla sprawy oraz gdy dowody istniejące w dniu wydania orzeczenia komisji nie były mu znane.
Jak mówił Graś, ustalenia Instytutu Sehna "w żadnej mierze nie podważają głównych tez raportu", zwłaszcza dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy. "Wręcz przeciwnie, niektóre zasygnalizowane w raporcie komisji pana ministra Millera wątki dotyczące np. obecności osób trzecich w kabinie czy braku sterylności kabiny, w niektórych względach te wnioski wzmacnia" - ocenił Graś.
Powiedział też, że jeśli w przyszłości prokuratura ujawni jakieś dodatkowe dowody lub okoliczności, które uzasadniałyby wprowadzenie zmian lub korekt do raportu, wtedy - jak powiedział Graś - eksperci gotowi są do współpracy. Pytany o możliwość dopisania załącznika do raportu komisji Millera, Graś odpowiedział, że w dyskusji ekspertów z premierem poruszano wiele możliwości, a przyjęte ustalenia nie przewidują obecnie wznowienia prac. O możliwości uzupełnienia raportu Millera, gdyby pojawiły się jakieś nowe okoliczności, mówił we wtorek członek komisji prof. Marek Żylicz.
Według relacji rzecznika rządu członkowie komisji opowiadali premierowi m.in. o metodologii odsłuchiwania zapisów czarnych skrzynek. "Narzędzia i instrumenty, jakie są w dyspozycji Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego (które badało nagranie rozmów w kokpicie tupolewa dla komisji Millera - PAP), trochę różnią się od tego, czym dysponuje Instytut Sehna i rzeczywiście stąd mogły się różnice pojawić" - powiedział Graś. Podkreślił przy tym, że celem pracy komisji było przygotowanie raportu i zaleceń do wdrożenia w lotnictwie wojskowym, a prokuratura przygotowuje materiał procesowy, czyli - jak tłumaczył Graś - "taki, co do którego ma sto procent pewności, że może być dowodem w sprawie".
Rzecznik rządu zaznaczył, że komisja korzystała zarówno z materiałów jawnych, jak i niejawnych; wszystkie one znajdują się obecnie w dyspozycji prokuratury wojskowej, która prowadzi własne śledztwo ws. katastrofy. Zdaniem Grasia różne odczyty czarnych skrzynek, które pojawiały się w trakcie badania katastrofy, powinny być interpretowane jako uzupełniające się, a nie przeciwstawne.
Jak ocenił uczestniczący w spotkaniu z premierem zastępca szefa PKBWL (w komisji Millera wiceprzewodniczący komisji lotniczej) dr inż. Maciej Lasek, decyzja o niewznowieniu prac komisji jest zgodna z tym, co eksperci przekazywali od początku tygodnia.
"Informacje zawarte w nowym stenogramie nie zmieniają ustaleń komisji co do przyczyn i okoliczności wypadku, a wzmacniają wszystkie podstawowe tezy raportu, który przygotowaliśmy. W żaden sposób nie zostały podważone jakiekolwiek informacje dotyczące przyczyn i okoliczności wypadku" - powiedział Lasek w rozmowie z PAP.
Pytany o to, co mogłoby być przesłanką do wznowienia prac komisji, Lasek powiedział, że jedynie taka informacja, która zmieniałaby określone w raporcie ustalenia dotyczące przyczyn wypadku. "W raporcie nigdzie nie wskazano, że przyczyną wypadku była bezpośrednia presja dowódcy Sił Powietrznych wywierana na dowódcę statku powietrznego, a szerzej - na załogę" - zaznaczył.
W spotkaniu z premierem wziął udział przewodniczący komisji Jerzy Miller (w czasie pracy komisji szef MSWiA, a obecnie wojewoda małopolski). Byli też: płk pil. Mirosław Grochowski (zastępca przewodniczącego komisji, szef Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów), ppłk pil. Robert Benedict (specjalista z Inspektoratu, w komisji Millera przewodniczący podkomisji lotniczej), mjr Bogusław Biernat (lekarz z Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej), Wiesław Jedynak (pilot PLL Lot, członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych), dr inż. Maciej Lasek (pilot, zastępca szefa PKBWL, w komisji Millera wiceprzewodniczący komisji lotniczej), inżynier Piotr Lipiec (członek PKBWL) oraz dr inż. Stanisław Żurowski (członek PKBWL, w komisji Millera przewodniczący podkomisji technicznej).
Zarówno Lasek, jak i Żylicz jeszcze przed spotkaniem z premierem mówili w mediach, że nowe odczyty nie naruszają tez raportu Millera.
Powołania nowej komisji rządowej, która zbada okoliczności katastrofy smoleńskiej, domaga się prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem po publikacji opinii biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych, badanie katastrofy smoleńskiej "trzeba rozpocząć jeszcze raz". Bardzo źle się stało - mówiła w piątek Anna Fotyga (PiS), komentując decyzję premiera ws. komisji Millera. Jej zdaniem śledztwo ws. Smoleńska powinno być umiędzynarodowione i musi o to zabiegać rząd. "Czynimy to również. Wczoraj podniosłam temat smoleński podczas poselskiego Trójkąta Weimarskiego" - powiedziała Fotyga na konferencji prasowej.
Prokuratorzy wojskowi zaprezentowali w poniedziałek opinię biegłych z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, zawierającą odczyt czarnej skrzynki Tu-154M. Jak poinformowali, biegłym nie udało się odczytać wszystkich wypowiedzi z kokpitu Tu-154M; nowe odczyty nie zawierają słów przypisanych byłemu szefowi sił powietrznych gen. Andrzejowi Błasikowi. Ponadto nie ma opinii wskazującej jednoznacznie, że gen. Błasik przebywał w kokpicie ani wskazującej, że go tam nie było.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.