Bóg to nie towar na targu. Bóg to Ktoś, kto przychodzi do ciebie i do mnie. Ktoś, kto chce nas słuchać, dla kogo jesteśmy ważni, kto pomaga znaleźć odpowiedzi na nasze najważniejsze pytania.
Wychowanie siebie do komunikowania oznacza nauczenie się słuchania, kontemplacji, a nie tylko mówienia. Jest to szczególnie ważne dla tych, którzy podejmują ewangelizację: zarówno milczenie jak i słowo są istotnymi i nieodłącznymi elementami działań Kościoła w dziedzinie środków przekazu, by na nowo głosić Chrystusa we współczesnym świecie.
Ten fragment papieskiego orędzia na dzień środków masowego przekazu może budzić zdziwienie i opór. Jak głosić Boga milcząc? Przecież trzeba wołać, nastawać w porę i nie w porę…
Co daje milczenie? Po pierwsze pozwala usłyszeć drugiego człowieka. Wielość słów powoduje oszołomienie lub chłód między ludźmi – mówi Benedykt XVI. Trzeba zamilknąć, by usłyszeć drugiego, by mu towarzyszyć w radości, zmartwieniu czy cierpieniu.
Ewangelizacja opiera się na spotkaniu. Tam, gdzie nie ma milczenia, nie ma spotkania. Można człowieka zalać fontanną pięknych i nawet prawdziwych słów, których nie usłyszy, bo nikt najpierw nie usłyszał jego. A czasem wystarczyłoby zwyczajnie być.
Ale to nie koniec. Milczenie daje czas na namysł. Słuchanie drugiego człowieka pozwala zweryfikować swoje pomysły, a cisza daje czas, by je rozważyć. Tam, gdzie jest dużo wiadomości i informacji, milczenie staje się niezbędne do rozróżnienia tego, co jest ważne od tego, co jest zbędne lub drugorzędne – przypomina papież.
Opinie wydawane natychmiast, pod wpływem emocji i konkurencji „kto będzie pierwszy” są zmorą naszych czasów. Tymczasem potrzeba namysłu, by odkryć związek istniejący między wydarzeniami, które na pierwszy rzut oka wydają się między sobą niepowiązane, ocenić, przeanalizować wiadomości. Docierające do nas fakty często są przedstawiane jednostronnie i naładowane emocjonalnie. Trzeba namysłu, by „odsączyć” je z propagandowego sosu i zobaczyć takimi, jakimi są. Trzeba czasu, by je zweryfikować, by sięgnąć w głąb.
Pośpiech często oznacza błąd, z którego trudno się wycofać. Dostarcza błędnych odpowiedzi.
Dzisiejszy świat przypomina czasem targowisko, na którym kupcy starają się jak najgłośniej krzyczeć, by sprzedać swój towar. Najmniej interesuje ich, czego tak naprawdę potrzebuje człowiek, którego mają przed sobą. Bóg to nie towar na targu. Bóg to Ktoś, kto przychodzi do ciebie i do mnie. Ktoś, kto chce nas słuchać, dla kogo jesteśmy ważni, kto pomaga znaleźć odpowiedzi na nasze najważniejsze pytania: Kim jestem? Co powinienem czynić? Na co mogę mieć nadzieję? Odpowiedzi prawdziwe, godne zaufania, skierowane specjalnie do nas, niepowtarzalne jak my jesteśmy niepowtarzalni.
Bóg przychodzi w przemyślanym, przemodlonym, prawdziwym słowie. Przychodzi w milczeniu, w którym można odnaleźć siebie. Przychodzi w człowieku, który chce się spotkać naprawdę.
Takiego Boga mamy głosić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.