Sześciu pracowników zadłużonej spółdzielni "Wezuwiusz, Natura, Praca" rozpoczęło w poniedziałek protest w kraterze wulkanu o tej nazwie na południu Włoch. Z zapasami żywności zeszli do krateru, zapowiadając, że pozostaną tam, póki nie otrzymają wsparcia finansowego.
"Jesteśmy bez pracy i bez przyszłości" - transparent z takim hasłem pozostawili przy kraterze przedstawiciele załogi spółdzielni rolniczo-leśnej, którzy zeszli na linach na głębokość 10 metrów. Na miejsce nietypowego protestu przybyli policjanci i strażacy. Wywołał on również zainteresowanie turystów.
Obecny tam reprezentant centrali związkowej Cisl wyjaśnił, że robotnicy zostaną w kraterze do czasu otrzymania pozytywnej odpowiedzi od władz regionalnych, które poprosili o interwencję. 55-osobowej załodze skończył się przymusowy urlop, na który została wysłana, i nie otrzymuje już ona żadnych pieniędzy.
Dwudziestu innych pracowników zorganizowało protest w pobliżu kas przy wejściu na teren parku narodowego u stóp Wezuwiusza. Pozostali zajmują się dostarczaniem wody i żywności protestującym w wulkanie kolegom.
"Słyszeliśmy kilka eksplozji, dwie z nich były bardzo blisko."
Co sprawia, że pokonują tysiące kilometrów, żeby być na katolickim festiwalu w środku lasu?
Został nim ks. Mariusz Dmyterko - dotychczasowy proboszcz parafii w Białym Borze.
Dotychczas załoga wykonała już niemal 230 okrążeń wokół Ziemi
Najwięcej interwencji odnotowano w województwach mazowieckim.
Od początku pontyfikatu papieża z USA notuje się stały napływ korespondencji do niego.