Nie żyje górnik przysypany w czwartek rano skałami w zabrzańskiej części kopalni Sośnica-Makoszowy – poinformował Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia. Ciało ofiary wkrótce zostanie wywiezione na powierzchnię.
Jak poinformowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego Jolanta Talarczyk, wypadek zdarzył się po godz. 6 rano 850 metrów pod ziemią. Dwóch górników pracowało tam przy likwidacji chodnika podścianowego.
"Doszło do zawału skał stropowych, jeden górnik został lekko poszkodowany, drugi zasypany. Natychmiast rozpoczęła się akcja ratownicza. Po godz. 7 ratownicy zlokalizowali górnika, jednak nie nawiązali z nim kontaktu" - powiedziała Talarczyk.
Do poszkodowanego udało się dotrzeć przed godz. 9. Lekarz na miejscu stwierdził zgon górnika. O godz. 10 trwało wydobywanie ciała z rumowiska. Mężczyzna miał 45 lat i 26-letni staż pracy. Miał żonę i troje dzieci. To dziewiąta w tym roku śmiertelna ofiara w polskim górnictwie i siódma w kopalniach węgla.
Na miejsce, do zabrzańskiej części kopalni w dzielnicy Zabrza - Makoszowach, pojechały służby m.in. Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach oraz Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach. Specjaliści będą badać okoliczności wypadku, m.in. sprawdzać, czy prace były prowadzone zgodnie z zasadami.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.