Zaklinacze rzeczywistości

Subiektywny przegląd prasy. Dziś dla ludzi cierpliwych i o mocnych nerwach.

Początek Roku Wiary zauważył chyba tylko Nasz Dziennik, ale dla czytelników Wiary to chyba nie problem. Z innych tematów….

Na początku spokojnie. Jerzy Hoszczyński w Rzeczpospolitej w tekście „Pociecha dla chrześcijan, sygnał dla muzułmanów” pisze o reperkusjach wywołanych faktem, że po środowej audiencji generalnej papież pozdrowił jej uczestników także po arabsku. To umocnienie dla chrześcijan Bliskiego Wschodu, gest w kierunku muzułmanów. W pierwszym wypadku budzący wdzięczność, w drugim… No właśnie. Odkrywa nieufność. Bo ten papież jest przecież zły...  Dziś nikt już nie pamięta co Benedykt XVI faktycznie powiedział w Ratyzbonie, ale jedynie wywołany nieznajomością sprawy szum. Szkoda.

Z kolei w tekście Ewy Czaczkowskiej „Kościół z funduszem gotów na Trybunał” o impasie w rozmowach rządowo – kościelnych w sprawie zamiany dawnego Funduszu Kościelnego na odpis. Dokładniej chodzi o wysokość odpisu. Kościół zmniejszył żądania do 0,5%, rząd obstaje przy 0,3%. I gotów jest – łamiąc prawo i lekceważąc opinie innych wspólnot wyznaniowych w Polsce – poddać sprawę pod głosowanie w sejmie. Przypuszczenia autorki (na razie?) się nie spełniły. W dzisiejszym „drugim expose” premiera taka zapowiedź nie padła (poprawka: padła później, podczas dyskusji). Może Donald Tusk, mimo buńczucznych zapowiedzi dyscyplinowania klubu poszedł po rozum do głowy i zauważył, że granie na antykościelnych tonach zwyczajnie mu się nie opłaca?

W tej samej gazecie także opinia Piotra Kwiecińskiego o zamieszaniu wokół ustawy o ochronie ludzkiego życia i warunkach przerywania ciąży.  W tekście „Ktoś zaczął tę wojenkę” przytomnie zauważa, że kij w mrowisko włożył Ruch Palikota, proponując w sejmie wprowadzenie aborcji na życzenie. Inicjatywa Solidarnej Polski była odpowiedzią. Tymczasem w komentarzach jakby się o tym zapomina. Źli są obrońcy życia, którzy chcą więcej i więcej. Nie zauważa się przy tym, że od paru lat, na bazie sporu o katastrofę smoleńską,  próbuje się tylnymi drzwiami, przez zmiany w prawie, dokonać laicyzacji Polski. Trudno się z tą opinia nie zgodzić.

A najgorzej, gdy coś idzie nie po myśli „zaklinaczy rzeczywistości”. Bo to, co wyprawia się dziś w Gazecie Wyborczej w kwestii prawa dotyczącego aborcji to prawdziwa histeria. „Rodzice mają prawo chronić dziecko przed życiem w cierpieniu” – zatytułowano rozmowę Ewy Siedleckiej z dr. Joanną, Różyńską, bioetykiem. A gdy się go czyta… Jak mawiali „nerw mnię szarpnął”… ;)

No bo zdaniem pani doktor prawo do aborcji „takiego płodu” (uszkodzonego) to chronienie dobra dziecka. Przecieram oczy ze zdumienia. Zabić, niech się nie męczy? No w porządku. Tylko czemu pani Różyńska oburza się, że na określenie takich działań używa się słowa „eugenika”? A co to jest?

Pani doktor bioetyki (podobno dziedziny filozofii) ma też spore kłopoty z innym działem filozofii, logiką. Mówi: „Twierdzenie, że ktoś ma prawo się urodzić jest obarczone błędem logicznym”. Zaraz zaraz. Gdzie? Co? Jak? Odkurzam pamięć i próbuję niezdarnie opisywane tezy ująć w tautologię. Wychodzi mi:

((p --> q) ^ (p=z)) --> (p-->z)

A mówiąc po ludzku: jeżeli człowiek ma prawo do życia (tak głosi prawo międzynarodowe) i jeżeli płód jest człowiekiem (tak uczy biologia), to płód (też) ma prawo do życia. Gdzie tu błąd logiczny? Doktor filozofii nie wypada takich rzeczy wygadywać.

Pani doktor wtóruje w tym gadaniu dziennikarka. Ubolewa nad tym, że kiedyś natura eliminowała takie „uszkodzone płody” a teraz (niestety) medycyna umożliwia utrzymanie ich przy życiu. Twierdzi, że posłowie narzucają innym pogląd o świętości życia i obowiązku rodzicielstwa… Aż się cisną na usta złośliwości. No bo jeśli życia ludzkiego nie trzeba szanować (nie jest święte) to może ustalmy, że prawem człowieka jest zabijanie tych, którzy uprzykrzają nam życie bo się z nami nie zgadzają?

Niestety, to nie koniec furii w jaką wpadli publicyści GW po skierowaniu rzeczonej ustawy do sejmowej komisji. Pani Monika Olejnik w komentarzu „Podwójna moralność posłów” wykazuje podobną ślepotę w doborze argumentów, co jej koleżanki. Pisze: „68 posłów chcąc pokazać swoją siłę Tuskowi łamie consensus. Ważne jest to, żeby podlizać się swojemu księdzu”. Skąd takie wnioski, Pani Redaktor? Dlaczego sądzi Pani, że obrońcom życia chodzi o pokazanie siły premierowi, a nie o ich najgłębsze, wynikające z sumienia  przekonanie, że życia człowieka zawsze trzeba bronić? Czy uważa Pani, że ludzie mają jakieś poglądy tylko dlatego, że coś na tym mogą zyskać? To dość dziwne podejście do sprawy. Zwłaszcza jeśli gratyfikacją ma być „podlizanie się księdzu”, a nie np. stołek we własnej partii. A może by tak rozszerzyć te insynuacje na wszystkich: dziennikarzy, polityków itd. itp…. Lepiej tego wątku nie rozwijać ;-)

A na czym polega owa wybita w tytule podwójna moralność posłów? Bynajmniej nie na tym, że PiS dziś broni życia, a śp. Lech Kaczyński i jego małżonka obrońcami życia nie byli. Choć tu akurat jakiejś gry można by się dopatrywać. Zdaniem pani Olejnik dowodem na podwójną moralność posłów jest to, że… pozwalają na aborcję kobiecie zgwałconej.

Musze przyznać, że po przeczytaniu tej opinii z leksza mnie zatkało. Oczywiście pani Olejnik ma rację, jest to niekonsekwencja.  Niekoniecznie zaraz podwójna moralność. Raczej dalekowzroczne zastosowanie metody małych kroków. No ale jak nazwać postawę, kiedy ktoś gani kogoś za jakieś poglądy, choć sam ma identyczne? No, chyba że pani redaktor też chce zaostrzenia przepisów dotyczących aborcji.

Jeśli ktoś nie ma jeszcze dosyć, polecam artykuł konstytucjonalisty Piotra Winczorka „Propaganda wiary i niewiary”. Rzecz o wojnie plakatowej wierzących i ateistów. Jedni propagują różańcową krucjatę, drudzy z plakatów krzyczą „Nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę”. Zgadzam się z autorem tekstu, że nie ma co nad tym plakatem biadolić. Przecież nie znaczy zaraz, że wierzący zabijają i kradną. Można się co najwyżej pośmiać, że skoro zabrakło tu między innymi ósmego przykazania, to znaczy, że ateiści chętnie mijają się z prawdą.

Problem w tym, że na następnej stronie znajduje się artykuł o Jimie Savile`u, zmarłym przed rokiem prezenterze BBC, który okazał się pedofilem. I to działającym na szeroka skalę. Pierwsze określenie, jakie w tekście na jego temat pada to „gorliwy katolik”. Nic takiego, to tylko  taka sugestia, prawda? Ale jakoś nie zauważyłem, żeby opisując złoczyńców ktoś kiedykolwiek w pierwszym zdaniu wybił: „zadeklarowany ateista” albo „znany antyklerykał”.

Świat jest jaki jest. Wielu się nie podoba. Jedni próbują przekonywać do swoich racji. Inni głównie obrażają się, jeśli coś idzie nie po ich myśli i słowotokiem chybionych argumentów próbują rzeczywistość „odczarować”.  Panie, panowie, przecież to, że zakazuje się aborcji, to postęp, nie tak? Kroczymy w awangardzie! I kto tu jest postępowcem, a kto konserwatystą?

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
6°C Sobota
wieczór
4°C Niedziela
noc
3°C Niedziela
rano
5°C Niedziela
dzień
wiecej »