Poziom mórz i oceanów wzrasta o 60 proc. szybciej niż przewidywały prognozy ONZ a położone niżej tereny na całym świecie są coraz bardziej zagrożone - głosi opublikowany w środę raport mieszczącego się w Poczdamie Instytutu Badań nad Klimatem.
Raport Instytutu stwierdza też, że wzrost średniej temperatury na świecie następuje zgodnie z przewidywaniami i jest rezultatem ocieplania się klimatu.
Badaniami przy użyciu pomiarów satelitarnych objęto okres od lat 90. ub. wieku do roku 2011. Stwierdzono, że poziom wody w morzach i oceanach wzrastał średnio o 3,2 mm rocznie, tzn. o 60 proc. szybciej niż prognozy ONZ, które przewidywały wzrost o ok. 2 mm.
Zdaniem naukowców z Niemiec, Francji i USA, oznacza to, że prognozy ONZ na najbliższe lata mogą być również zaniżone.
W tym samym okresie średnia temperatura podniosła się o 0,16 st. C. Lata 1998, 2005 i 2010 były najcieplejszymi od czasu rozpoczęcia w połowie XIX wieku regularnych obserwacji meteorologicznych.
Według raportu Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatycznych ONZ z roku 2007, poziom wody w oceanach może wzrosnąć w tym stuleciu o 18 do 59 cm, nie licząc możliwych skutków stopienia się pokrywy lodowej na Grenlandii i na Antarktydzie. W całym ub. wieku poziom oceanów podniósł się o 17 cm.
Stefan Rahmsdorf, jeden z naukowców poczdamskiego Instytutu Badań nad Klimatem, ocenia, że prognozy te mogą być zaniżone i w tym stuleciu poziom wody w oceanach może podnieść się nawet o metr, co wywołałoby ogólnoświatową katastrofę.
Znikłoby wówczas m. in. wiele wysp na Pacyfiku, duża część terytorium Bangladeszu a takie metropolie jak Tokio i Nowy Jork stanęłyby przed bezpośrednią groźbą zalania. Gwałtowne i katastrofalne zjawiska pogodowe, takie jak powodzie, susze, fale upałów stałby się coraz częstsze. Należałoby się liczyć z pustynnieniem coraz większych obszarów naszej planety.
Raport opublikowano w okresie obrad przedstawicieli ponad 200 krajów w stolicy Kataru Dausze, których tematem jest walka z globalnym ociepleniem i ograniczeniem emisji do atmosfery dwutlenku węgla i innych tzw. gazów cieplarnianych.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.