Mogłoby się wydawać, że w Polsce tzw. seksedukacja na wzór zachodni to nadal sfera (złych) marzeń środowisk lewicowych. W praktyce coraz śmielej wkracza do polskich szkół.
W ostatnim czasie do naszej redakcji coraz częściej zgłaszają się rodzice i nauczyciele, zaniepokojeni tym, że do szkół podstawowych i gimnazjalnych, niejako tylnymi drzwiami, wkracza tzw. seksedukacja. Seksedukacja, oparta na zasadach sprzecznych i z nauką społeczną Kościoła, i z dobrym smakiem. I (co ciekawe) prawdopodobnie nawet bez wiedzy ministerstwa edukacji.
Księga siusiaków nauczy „miłości”?
Sytuacja pierwsza. Z jednej z warszawskich szkół. W szkole, jako pomoc naukową do nauczania wychowania do życia w rodzinie, pojawiły się „Wielka księga siusiaków” i „Wielka księga cipek”. Niektórzy rodzice, przerażeni prezentowanymi treściami (pomijając treści książek, towarzyszy im wstrętna forma), poprosili o interwencję księdza katechetę. I się zaczęło… Ksiądz, który sprawą się przejął, dość szybko trafił na… dywanik do dyrekcji. Gdzie zarówno dyrektor, jak i psycholog oraz pedagog, przekonywali księdza, że: książki są dostosowane do wieku, są doskonałymi pomocami naukowymi, i są dzieciom potrzebne do właściwej edukacji. A potem nastąpiło NAKŁANIANIE księdza do zmiany stanowiska i powiedzeniu czegokolwiek dobrego na temat publikacji... Dyrekcja powoływała się też na pozytywne recenzje innych pedagogów z „zaprzyjaźnionych” szkół. Podczas zebrania z wszystkimi (również mniej świadomymi) rodzicami, dyrekcja również przekonywała, że prezentowane na zajęciach książki są odpowiednie dla dzieci. Jednak książki o wdzięcznych nazwach i równie sympatycznych treściach nie zostały rodzicom pokazane...
Ksiądz, mimo nacisków szkoły, postanowił pomóc zaniepokojonym rodzicom i ich dzieciom. Zwrócił się do specjalisty - lekarza o zrecenzowanie obu książek. Oto fragmenty recenzji: „Pewne sformułowania i zwroty (użyte w publikacjach - przyp. autora) spowodują strach w młodym człowieku, nauczą go wulgarnego słownictwa, sprowadzą sferę intymną chłopców do oglądania, porównywania genitaliów i będą powodem do zmartwień. Ponadto źle wpłyną na kształtowanie orientacji seksualnej. Jest niedopuszczalne mówienie dzieciom o „świętych jądrach”, używanie sformułowań „przed Bogiem bez siusiaka”, „dziesięć wzwodów siusiaka”, czy opowiadanie dzieciom „o brandzlowaniu”. Jest skandaliczne, aby chłopcu 11-, 12-letniemu nauczyciel wskazywał na masturbację jako na sposób rozładowania napięcia seksualnego. Dodatkowo odpowiedzialny nauczyciel używa pojęć, zwrotów naukowych, a nie języka podwórkowego. Powyższe publikacje uczą przedmiotowego podejścia do seksualności, zarówno w stosunku do siebie jak i do drugiej osoby. Bardzo ważny jest również fakt, że nasze dzieci w sposób wulgarny i zdecydowanie nieadekwatny do wieku, są uczone o intymnych stronach życia. Dziecko poinformowane w wulgarny i infantylny sposób o seksualności, tak jak ma to miejsce w powyższych książkach, zachowuje taki wzorzec postrzegania tej sfery życia w swoim umyśle i podświadomie dąży do jego zastosowania w życiu”…
W każdej klasie (dyskryminowani) gej i lesbijka?
I sytuacja druga. Dwa tygodnie temu do podstawówek i gimnazjów w gminie N. dotarł mail - pomoc naukowa. Mail pochodził od… Stowarzyszenia Kampania Przeciw Homofobii. W załączniku znajdowała się tzw. „Lekcja równości”, która szczegółowo „przedstawia wyniki dwóch badań nad tematyką orientacji seksualnej i homofobii w szkole, przeprowadzonych z udziałem kadry nauczycielskiej oraz młodzieży - w sumie 796 osób”.
Nadawcy, wysyłając list do gminy N., liczyli że badania, „w znaczący sposób wzbogacą zasoby merytoryczne instytucji”. Kampania Przeciw Homofobii - zadeklarowała też chęć dzielenia się „wiedzą i doświadczeniem z zakresu edukacji antydyskryminacyjnej i przeciwdziałania homofobii ze wszystkimi organami administracji publicznej prowadzącymi szkoły”. Tyle mail. Pani inspektor oświaty z gminy N., która mail otrzymała i przesłała wszystkim szkołom, twierdzi że mail… wysłała rutynowo. I że nie ma z nim nic wspólnego. Prawdopodobnie też MEN nie ma pojęcia o działaniach Kampanii.
- Tym bardziej dziwi, że dzieci w szkole będą uczone - jeśli szkoła tak zdecyduje - rzeczy tak głęboko ideologicznych. A ministerstwo nie zatwierdziło nawet tych materiałów dydaktycznych - powiedziała anonimowo jedna z nauczycielek ze szkoły, do których publikacja KPH dotarła. - Nadzieja w tym, że osoby rodzice i nauczyciele w innych szkołach i gminach (jeśli treści KPH i do nich dotarły), okażą więcej zdrowego rozsądku i nie będą promować otrzymanych „badań”. Niestety jednak większość rodziców nie ma pojęcia, że podobne treści mogły być przedstawiane ich dzieciom. Natomiast nauczyciele - z wielu względów - boją się interweniować.
Żeby nie być gołosłownym, poniżej prezentujemy cytaty z publikacji KPH. „Społeczność szkolna jest różnorodna. Znajdują się w niej osoby heteroseksualne, geje, lesbijki, osoby biseksualne, uczniowie i uczennice odkrywający swoją orientację seksualną, a także osoby do nich uprzedzone. Polscy nauczyciele i nauczycielki mierzący się z tematyką rożnorodności, często potrzebują wsparcia, ulegają stereotypom lub doświadczają trudności w rozmowie z młodzieżą na tematy związane z płcią oraz homoseksualnością”. Następnie publikacja zawiera przykłady dyskryminowania (od przemocy fizycznej poprzez wszelaką psychiczną) osób o odmiennych skłonnościach seksualnych. By następnie stwierdzić, że w każdym społeczeństwie znajduje się od 5 do 10 proc. ludzi „kochających inaczej”. Z czego wynika konkluzja, że na 30-osobową klasę przypada: 1 gej, 1 lesbijka i 3 osoby biseksualne…
Trudno powiedzieć, czy przypadki opisane powyżej, akurat na Mazowszu, to rzadkość. Być może tylko nieliczne szkoły ulegają modzie i poprawności politycznej, która np. wśród dwunastolatków promuje masturbację. Być może jednak problem jest szerszy. I coraz więcej szkół uczy dzieci „innych zachowań seksualnych” lub też, nawet wbrew rodzicom, zamiast o prawdziwej miłości, informuje o tzw. technikach i metodach...
Zachęcamy, do informowania naszej redakcji o podobnych sytuacjach.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.