Papieski Instytut Polski w Rzymie nosi odtąd imię swego świętego założyciela i ofiarodawcy.
Nadano mu je podczas zorganizowanego tam sympozjum „Św. Józef Sebastian Pelczar – Miłosierny Samarytanin”. Jak zauważył jeden z uczestników spotkania, „zbyt szybko zapominamy o ludziach, od których powinniśmy się uczyć, i o bogactwie przesłania, jakie nam zostawiają. Dlatego wciąż trzeba sięgać do tego skarbca i odczytywać go na nowo dla naszych czasów” – mówi ks. Robert Nęcek.
„Święty biskup Pelczar to postać bardzo ewangeliczna. Jednym z takich elementów było u niego zainteresowaniem bliźnim, nie tylko w kwestii miłosierdzia duchowego, ale również materialnego, biedy i nędzy ludzkiej. Myślę, że możemy się nauczyć dokładnie tego, co on czynił, kiedy żył. Mianowicie możemy zwrócić uwagę na biedę i ubóstwo. W zależności od tego, jakie role w życiu pełnimy, w takim świetle jesteśmy zobowiązani działać: tworzyć systemowe rozwiązania problemów bezrobocia, mieć umiejętność promowania nowych miejsc pracy. Wiem, że w archidiecezji szczecińskiej powstawały biura pośrednictwa pracy. To jest ten element dotyczący miłosierdzia materialnego. Jest jeszcze miłosierdzie duchowe, umiejętność delikatnego uwrażliwiania na problemy, czasami zwrócenie uwagi” – dodał ks. Nęcek.
Na sympozjum, sięgając do życia i nauczania św. Józefa Sebastiana Pelczara, dyskutowano o tak aktualnych dla współczesnego społeczeństwa wyzwaniach, jak eutanazja i inne kwestie bioetyczne. Sympozjum, którego organizatorem wraz z Papieskim Instytutem Polskim była Papieska Rada ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia i Chorych, wpisuje się w przygotowania do Światowego Dnia Chorego, w centrum którego w tym roku staną właśnie miłosierni samarytanie naszych czasów.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.