Biskup Jan Chrapek był człowiekiem wielkiej pokory i siły ducha, a także dialogu. Kościół w Polsce zawdzięcza mu w dużej mierze przełamanie bariery w kontaktach z mediami.
18 października minęła druga rocznica śmierci Biskupa radomskiego. Zginął w wypadku samochodowym pod Radomiem. Sylwetka Nagła śmierć bp. Jana Chrapka była niepowetowaną stratą dla Kościoła w Polsce. Był to człowiek niezwykłej skromności, o urzekającej sile osobistego, wręcz promieniującego duchowego świadectwa. Prawdziwy człowiek dialogu, któremu Kościół w Polsce zawdzięcza w dużej mierze przełamanie bariery dzielącej go od środków masowego przekazu. Sposób pełnienia urzędu biskupiego przez ks. Jana Chrapka w warunkach Kościoła w Polsce miał charakter prawdziwie przełomowy. Człowiek wielkiej pokory i duchowej siły, nadzwyczaj poważnie traktujący każdego swego rozmówcę. Duchowy towarzysz i przyjaciel wielu zabłąkanych dusz, które dzięki niemu odnajdywały nową nadzieję. Mimo nawału zajęć zawsze znajdował czas na wielogodzinne rozmowy, jeśli mogło to komuś pomóc. Był biskupem - jak mało kto - niezwykle wrażliwym na zwykłą ludzką biedę, wręcz współczującym każdemu spotkanemu potrzebującemu i cierpiącemu. Do końca pozostał zwykłym, prostym zakonnikiem ze zgromadzenia michalitów. Był człowiekiem, który zawsze pełnił swoją pasterską misję ponad wszelkimi podziałami. Nikogo nie odtrącał, przyjaźnił się zarówno z zasłużonymi działaczami chrześcijańskimi, jak i z ludźmi stojącymi daleko od Kościoła, policjantami i pracownikami służb specjalnych. Wielu spośród tych ostatnich przeżyło głębokie nawrócenie w trakcie bliskiej współpracy z Księdzem Biskupem, gdy przygotowywał on papieskie wizyty w Polsce. Bp. Chrapka cechowała niespotykana otwartość na to, co niespodziewane. Mimo bardzo napiętego kalendarza, zawsze był gotów zmienić swój program dnia, jeśli była taka potrzeba i jechać tam, gdzie go wzywano. Bp Chrapek był człowiekiem nieprawdopodobnej wręcz skromności. Służył wielu, a nie pozwalał, by mu służono. Nie otaczał się sekretarzami, nie miał nawet kierowcy, niemal zawsze sam prowadził samochód, także w dniu wypadku. Jego zwykły szary, niewielki golf wyróżniał się skromnością wśród biskupich limuzyn. Zanim został biskupem, był doskonałym redaktorem i dziennikarzem, który dał się poznać od tej strony jako redaktor naczelny miesięcznika michalitów "Powściągliwość i Praca". Pismo to, gdy kierował nim bp Chrapek, było miejscem spotkania ludzi wszystkich opcji, w poszukiwaniu wspólnego świata wartości. Był jednym z twórców koncepcji otwartości Kościoła wobec mediów, która z wielkim trudem przebijała się przez Episkopat Polski na początku lat dziewięćdziesiątych. Człowiek zaprzyjaźniony i podziwiany przez niemal całe środowisko dziennikarskie w Polsce. To jemu nasz Kościół lokalny zawdzięcza doskonałe kontakty z mediami. Człowiek, którego osobiste świadectwo wobec dziennikarzy zmieniło obraz Kościoła w polskich mediach. Jeden z twórców Katolickiej Agencji Informacyjnej i do końca życia członek jej Rady Programowej ze strony Konferencji Episkopatu. Jego śmierć 18 października 2001 roku zbiegła się z obradami w Rzymie X Zgromadzenia Zwyczajnego Synodu Biskupów poświęconego misji i posłannictwu biskupa. Biskup radomski był doskonałym wzorem biskupa w trudnej rzeczywistości dzisiejszego świata: człowiekiem mądrym, ubogim, pokornym i... świętym.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.