Dziś w subiektywnym przeglądzie prasy rozsądku i dobru wspólnym.
Dzisiejsza Rzeczpospolita zauważa zmiany prawa dotyczącego wyboru nowego papieża, a także sprawę śledztwa w a tzw. Vatileaks. Dla czytelnika naszego portalu, znającego bieżące informacje, znacznie ciekawszy jest jednak tekst Jarosława Gowina „Dziecko w potrzasku”. Choć w tym wypadku ciekawszy nie znaczy lepiej napisany. Urzędujący minister sprawiedliwości chyba jednak trochę za bardzo schował swoje opinie za prawniczym slangiem. W każdym razie to, co przypomina, jest bardzo interesujące. A zabiera głos w sprawie odbierania rodzinom dzieci. Przez sądy oczywiście. Zwraca przede wszystkim uwagę na to, że w trosce państwa o rodzinę chyba zagubiono dziś zasadę pomocniczości, wedle której „ingerencja władzy publicznej (w życie rodziny – red.) może mieć miejsce wyłącznie wówczas, gdy jest ona niezbędna, a rodzina nie może poradzić sobie sama”. Tymczasem, zdaniem ministra, zapomina się o tej zasadzie i łatwo rodziców zastępuje. Zapominając, że dzieci wiąże przecież z rodzicami – nawet byle jakimi – silna więź. Dlatego – konkluduje Gowin – potrzeba takich zmian w polskim prawie, które na odbieranie rodzicom dzieci pozwoli dopiero wtedy, gdy zawiodły inne środki pomocy rodzinie.
Sprawa na pewno jest skomplikowana. Bo przecież w sytuacjach drastycznych trudno czekać. Z drugiej strony interwencja w sytuacji kryzysowej nie musi oznaczać ograniczania czy odbierania praw rodzicielskich. Na pewno trzeba tu rozsądku i współpracy różnych osób znających rodzinę (choćby szkoły). Wydaje się jednak, że w całej sprawie jeszcze bardzo istotne jest, by wokół takich spraw nie tworzyć atmosfery sensacji. Dziś opiekujący się rodzinami pracownicy socjalni i kuratorzy często boję się, że jeśli nie zainterweniują, a dojdzie do tragedii, zostaną zlinczowani. Nie tyle nawet przez swoich zwierzchników, co przez szukające skandalu media. A pamiętając, że media są takie czy inne, bo odbiorcy takich czy innych treści szukają trzeba powiedzieć, że winne temu złu jest poniekąd całe społeczeństwo.
W Gazecie Wyborczej oczywiście też o sprawie rezygnacji Benedykta XVI i zbliżającym się konklawe. Oczywiście w atmosferze skandalów. A że to głównie powtarzanie plotek, nie warto sprawą się zajmować. Za to na drugiej stronie ciekawy komentarz pani Katarzyny Kolendy-Zaleskiej. „Bądź wierny, ale się zastanów”. Dziennikarka TVN przypomina polityków, którzy dla zachowania twarzy zrezygnowali ze stanowisk płacąc za to czasem cenę odejścia z polityki. I w kontekście sporów w PO poucza, że trzeba być wiernym własnym poglądom, ale nie mogą one przesłaniać wartości nadrzędnej, jaką jest wolność drugiego człowieka. „Nie chodzi o to, by - brzydko mówiąc – umieć się ustawić i dostosować. Chodzi o to, by umieć dostrzegać i akceptować różnorodność”.
Bardzo ciekawa opinia. Zdaniem znanej dziennikarki nadrzędną wartością jest wolność drugiego człowieka. Ciekawe czy podobnie myśli, gdy zakazuje się na uczelniach spotkań z ludźmi o poglądach prawicowych albo gdy próbuje się wykluczać ludzi o poglądach katolickich z publicznej debaty. No bo jeśli trzeba umieć dostrzegać i akceptować różnorodność, to przecież powinno to działać w obie strony. Nie tak? A tym konkretnym wypadku PO okazuje się, że pani Kolenda- Zaleska uważa, że kto ma własne poglądy powinien je schować dla siebie, jeśli partyjna większość chce inaczej. To jak to jest z tą nadrzędną wartością?
W Naszym Dzienniku zwraca uwagę tekst Krzysztofa Losza „Kreowany na konserwatystę”. To o Jarosławie Gowinie. Autor śledząc karierę i poglądy obecnego ministra sprawiedliwości demaskuje jego „lewicowość” i konkluduje, że nie jest on wcale „katolickim fundamentalistą”, jak by chciały środowiska lewicowe. No nie jest. Nigdy nie był. Tylko zastanawiam się, czy rzeczywiście powinien być przez środowiska katolickie atakowany. Mam czasem wrażenie, że tym sposobem strzelamy sobie w kolano. Pokazała to choćby sprawa przygotowywanego pod auspicjami Jarosława Gowina ustawa dotycząca in vitro. Dziś jego projekt wydaje się o niebo lepszy niż to, co dziś się proponuje. Trzeba było obniżać wtedy rangę jego projektu? No, chyba że dziś też nie chodzi o to, żeby sprawy szły w dobrym kierunku, ale o rozgrywki partyjno-personalne. Bo przecież, gdy idzie o sprawy ważne, o niebo lepszy taki sojusznik niż żaden, nie tak?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.