"Wojna i pokój" po rosyjsku, niemiecki podręcznik do geografii oraz "O moralności komunistycznej" - to niektóre spośród wielu książek, jakie znalazły się w biblioteczce Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego podczas jego internowania w latach 1953-1956.
Ulubieni powieściopisarze więźnia to Henryk Sienkiewicz i Jan Dobraczyński. Przez trzy lata odosobnienia kardynał kilkakrotnie przeczytał wszystkie 150 tomów, którymi dysponował - pisze ks. Kazimierz Rulka w artykule "Lektury więzienne Prymasa Wyszyńskiego", zamieszczonym w najnowszym numerze dwumiesięcznika "Ateneum Kapłańskie". Jedyną książką, jaką wziął ze sobą kard. Wyszyński, wywożony z Warszawy 26 września 1953 r. przez funkcjonariuszy UB, była jesienna część brewiarza. Nie miał nawet mszału, który dostarczono mu - po wielokrotnie ponawianych prośbach - dopiero miesiąc później. W celi zakonnej w Rywałdzie, gdzie przebywał na początku przez dwa tygodnie, znalazł na podłodze stertę książek. Jednak po ich przejrzeniu stwierdził, że "wśród mnóstwa kazań i konferencji, bez większej wartości" było tylko kilka interesujących - i te wybrał do lektury. 30 września otrzymał nieco książek pochodzących z jego księgozbioru. Zapewne były to pozycje, które leżały na biurku Prymasa w warszawskiej rezydencji, a które zebrano w przekonaniu, że zechce kontynuować pracę nad nimi. Znalazły się tam m.in. "Dzieje papieży od początku Kościoła do czasów dzisiejszych", "Dzieje Pawła z Tarsu", "Monarchia Kazimierza Wielkiego". Kard. Wyszyński postanowił wykorzystać czas przymusowej izolacji na wzmożoną modlitwę i - jak notował w "Zapiskach więziennych" - "przejść do życia człowieka uczącego się". Począwszy od drugiego dnia internowania skrupulatnie prowadził dziennik, a później także czytał literaturę piękną i religijną, uczył się języków obcych, pisał rozważania. Organizował także rekolekcje i pogadanki dla współwięźniów: s. Marii Leonii Graczyk i ks. Stanisława Skorodeckiego. W planie dnia, którego się trzymał nawet gdy był chory, czytanie i pisanie zajmowało mu ponad 7 godzin (w Stoczku Warmińskim) albo ponad 8 godzin (w Prudniku Śląskim). W dzienniku zanotował, że czyta zawsze kilka książek jednocześnie, żeby się nimi nie nużyć. Przez pierwsze lata internowania - aż do wyjazdu do Komańczy, gdzie Prymas miał dostęp do klasztornej biblioteki - głównym problemem był brak książek. Kard. Wyszyński prosił o dostarczenie mu lektury, jednak jego "opiekunowie" ociągali się, najwyraźniej chcąc go upokorzyć. Na przykład aż cztery razy musiał robić spis ok. 30 pozycji z domowej biblioteki, bo za każdym razem okazywało się, że dostarczenie książek jest "technicznie niemożliwe", że lista się zgubiła albo że po prostu musi ją napisać jeszcze raz - bez podania powodu. Po dwóch latach internowania miał jednak zbiór ok. 110 pozycji (ok. 150 woluminów). Na początku Prymas poprosił za pośrednictwem władz więziennych o przesłanie mu m.in. mszału rzymskiego i podstawowej dla jego zainteresowań pracy zbiorowej po francusku "Maria". Miał oczywiście Pismo Święte (przeczytał je w więzieniu jeszcze raz w całości) i konkordancję, a także kanon literatury teologicznej i filozoficznej, m.in.: "Sumę teologiczną" św. Tomasza, "Dzieła" św. Jana od Krzyża, "Naśladowanie Chrystusa" Tomasza a Kempis, "Dzieje duszy" św. Teresy od Dzieciątka Jezus, "Apologię pro vita sua" kard. Newmana. Więzień poprosił o książki z historii Kościoła, kilka żywotów świętych - św. Wojciecha, Franciszka z Asyżu oraz o "Encyklopedię hagiograficzną". Miał również dość bogaty zestaw książek na temat kultury (np. cztery tomy "Dziejów kultury polskiej" Aleksandra Brücknera i "Opis obyczajów za panowania Augusta III" Jędrzeja Kitowicza), literatury i sztuki. Czytał również "Kryteria poprawności językowej" Witolda Doroszewskiego.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.