Najważniejsze, powiedziała na koniec jedna z kobiet, żeby wybrano człowieka świętego, bo święty ze wszystkim sobie poradzi.
Długo staliśmy przed kościołem, rozmawiając. Chociaż… To bardziej przypominało opowieść. Chodziło oczywiście o procedurę wyboru papieża. Mówiłem o trwającej podczas konklawe modlitwie, o składanej przez kardynałów przysiędze, o tym wszystkim, czego nasi czytelnicy mogli dowiedzieć się z artykułu ks. Janusza Bartczaka. Widziałem w ich oczach jak tę opowieść przeżywali. Ku mojemu zdziwieniu nikt nie pytał o to wszystko, czym żyją media. Owszem, przewinął się jakiś wątek sybilijski, ale z uśmiechem. Najważniejsze, powiedziała na koniec jedna z kobiet, żeby wybrano człowieka świętego, bo święty ze wszystkim sobie poradzi.
Proszę, mądrość ludowa. Kiedyś mówiono sensus fidei – zmysł wiary ludu Bożego. Kardynałom w Rzymie też go nie brakuje. Wierzę w to. Jakby na potwierdzenie. Wczoraj wieczorem ks. Tomasz Szopa zamieścił na Twitterze zdjęcie z adoracji Najświętszego Sakramentu w Bazylice św. Piotra. Pod spodem ktoś dopisał, że wielu stało na zewnątrz, w deszczu, nie mogąc dostać się do środka. Kościół szturmuje niebo, a to wydaje się milczeć. Spokojnie. W Wieczerniku dziewięć dni czekali. Jak widać Duch Święty nie lubi się spieszyć.
W przeciwieństwie do mediów. Cóż, zjechało się ponad cztery tysiące dziennikarzy. Każdy nowych wiadomości spragniony. Każdy chce zapełnić czas na ekranie telewizora, powiedzieć coś ciekawego, pochwalić się zdobytą informacją, podgrzać atmosferę, a tu nic. Elektorzy zapoznają się z sytuacją w Kościele i modlą. Sytuacja trochę jak z ostatniej pielgrzymki błogosławionego Jana Pawła II do Polski, gdy modlił się w krypcie wawelskiej katedry. Pół godziny ciszy na ekranie. Toć to dla każdego wydawcy programu tragedia.
Swoją drogą, jak ktoś słusznie zauważył, kilka tysięcy dziennikarzy relacjonujących przygotowania do konklawe to dobre świadectwo. Skoro jest ich tylu znaczy, że z Kościołem jeszcze tak źle, jakby chcieli niektórzy, nie jest. Ciągle wzbudza zainteresowanie, przykuwa uwagę, niepokoi, rozbudzając tym samym wszystkie najgłębsze duchowe tęsknoty człowieka. Widać od czasów świętego Augustyna nic się nie zmieniło. Serce ciągle niespokojne szuka spocznienia. Ci dziennikarze zapewne też, chociaż niewielu może zdawać sobie z tego sprawę. Podobnie jak ich widzowie i czytelnicy.
A kardynałom współczuć należy. Nie zadania przed nimi stojącego. Ale presji, jakiej na każdym kroku są poddawani. Te czyhające mikrofony, wozy transmisyjne, kamery, oczy rejestrujące każdy ruch, gest, uśmiech, grymas na twarzy, zadowolenie i zmęczenie, podchwytliwe pytania a czasem pytania bez sensu. Jak oni to wszystko wytrzymują?
Odpowiedzią wspomniane zdjęcie. Na kolanach wytrzymują modląc się dokładnie w tej samej intencji co moja parafianka. O papieża świętego. Bo taki ze wszystkim sobie poradzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.