Miejscowy metropolita kard. Antonio María Rouco Varela, który w chwili tych tragicznych zdarzeń przebywał w Rzymie, polecił za pośrednictwem swych biskupów pomocniczych, aby wszyscy księża archidiecezji zjawili się na miejscach zamachów oraz w szpitalach i ośrodkach, które przyjmowały rannych i innych poszkodowanych.
Kardynał poprosił osobiście księży, aby byli w każdej chwili do dyspozycji rannych i rodzin ofiar. Również dominikanie i franciszkanie, mający swe placówki w pobliżu dwóch stacji kolejowych, na których wybuchły bomby, w kilka minut po zamachach, pospieszyli z pomocą duchową i humanitarną.
Czuwający przez całą noc w kostnicy w ośrodku IFEMA z 11 na 12 bm. ks. Carlos Padilla z Instytutu Szensztackiego powiedział, że na miejscu urządzono tymczasową kaplicę, służącą rodzinom i przyjaciołom zmarłych, a także osobom zaangażowanym w poszukiwanie ofiar. Zaznaczył, że obecnie ludzie najbardziej pragną towarzystwa, chcą, żeby ktoś był przy nich w czasie tej tragedii. "Już sama obecność kapłanów im pomagała, widziano osoby modlące się za ofiary i ich rodziny i w ten sposób towarzyszące im" - podkreślił duchowny. Dodał, że w chwili tak wielkiego bólu i żalu ludzi tych nie pocieszą żadne słowa, natomiast pomaga im świadomość, że jest ktoś obok nich, kto ich wysłucha lub będzie płakał razem z nimi.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że zdarzały się przypadki niechęci do jakichkolwiek kontaktów z otoczeniem, a nawet bluźnienia Bogu w obliczu tej tragedii. "W takich chwilach widziałem różnicę między tymi, którzy mieli mocną i słabą wiarę. Ból występuje u jednych i drugich, ale zmienia się, jeśli czuje się obecność Chrystusa. Dlatego kaplica jest bardzo ważna; nawet wielu woluntariuszy mówiło, że jedyne, co można było robić w niektórych sytuacjach, to modlić się zarówno za zmarłych, jak i za rodziny i krewnych, którzy nie mogli zrozumieć tej tragedii" - podkreślił ks. Padilla.
Jednym z ośrodków, który najwcześniej zaczął przyjmować rannych, był Szpital im. Gregorio Marańona, który do 12 bm. przyjął 350 poszkodowanych. Miejscowy kapelan ks. Victor powiedział, że początkowo bardzo trudno było towarzyszyć ludziom, którzy w danej chwili nic nie wiedzieli o losach swych najbliższych lub mieli nadzieję, że ich bliscy są uratowani. "W tej sytuacji trzeba było dodawać tym ludziom otuchy i nadziei, towarzyszyć im duchowo i słuchać ich" - dodał. Poinformował ponadto, że wśród przyjętych do tego szpitala był kapłan, kapelan szpitala Dzieciątka Jezus, którego trafiła jedna z bomb i który prawdopodobnie stracił ramię.
"Co 20 minut odczytywano wiadomości o osobach, o których miano informacje i jedna lub dwie osoby towarzyszyły rodzinie w rozpoznawaniu swych bliskich, aby nikt nie był sam" - wyjaśnił ks. Victor. Dodał, że wiele rodzin udawało się do kaplicy, aby w modlitwie dziękować Bogu za ocalenie życia swych bliskich.
Przedstawicielstwo Duszpasterstwa Służby Zdrowia archidiecezji madryckiej otworzyło stronę internetową zawierającą porady duszpasterskie w obliczu zamachów i jako pomoc dla czekających na wiadomości w parafiach, szpitalach i innych środowiskach i wszystkich innych osób, dotkniętych zamachami. Na stronie www.pastoralduelo.com wyjaśniono, co to znaczy ból, żal i ich skutki, czas potrzebny na odzyskanie zdrowia i sposoby leczenia itp., ze zwróceniem szczególnej uwagi na dzieci oraz śmierć jednego lub obojga rodziców. Podkreśla się w nich m.in. znaczenie opieki duchowej i posługi religijnej w takich sytuacjach, zwłaszcza rozwijania wiary w przyjaźń z Bogiem, w zmartwychwstanie Chrystusa i w zmartwychwstanie w Chrystusie..
Według dotychczasowych ustaleń w wyniku zamachów zginęło 200 osób (w tym czworo Polaków: dwie kobiety, dziewczynka i jej ojciec) a ponad 1400 odniosło lżejsze i cięższe rany (wśród nich pięcioro naszych rodaków).