Dokument Konferencji Episkopatu Polski określający zasady wprowadzenia w
naszym kraju diakonatu stałego zaprezentował podczas zebrania plenarnego KEP w
Warsazawie bp Andrzej Suski. Kongregacja Wychowania Katolickiego zatwierdziła
ten dokument 22 stycznia br.
"Wytyczne..." określają bowiem szczegółowo zasady utrzymania i ubezpieczenia diakona. Dokument stwierdza, że diakoni, którzy pracują zawodowo powinni utrzymywać się z dochodów swojej pracy. Natomiast gdyby oddawali się w znacznej mierze pracy diakońskiej i nie mieli dochodów z innych źródeł powinni być wynagradzani przez Kościół w taki sposób aby byli w stanie zapewnić utrzymanie sobie, a w przypadku żonatych także swojej rodzinie. Kościół powinien również zapewnić takim diakonom i ich rodzinom należyte ubezpieczenie zdrowotne i społeczne
Jeszcze długa droga
Bp Suski zwraca uwagę, że biskup musi przygotować diecezję do wprowadzenia diakonatu stałego od strony katechetycznej, wytłumaczyć wiernym na czym ta posługa polega. Powstaje tu poważny problem: czy żonaci mężczyźni spełniający funkcje, sprawowane dotąd przez księdza, zostaną zaakceptowani przez wiernych. Ks. Grzegorz Mioduchowski, który obecnie tworzy parafię w małej podwarszawskiej wsi koło Kobyłki uważa, że diakon nie zostałby zaakceptowany w środowisku wiejskim. - Na wsi, gdzie ludzie są przywiązani do tradycji, diakon stały miałby duże problemy z akceptacją wiernych, na pewno łatwiej byłoby mu w dużym mieście - tłumaczy.
Biskup, który zdecyduje się powołać w diecezji stały diakonat powinien stworzyć dla nich ośrodek formacyjny. Być może na początku powstanie tylko jeden taki ośrodek dla całej Polski, albo kilka, skupiających kandydatów z danej metropolii. Nim jednak zostaną oni przyjęci muszą spełnić szereg warunków wstępnych. Diakonem może zostać mężczyzna, który odkrył w sobie powołanie do tej posługi, powinien on posiadać odpowiednie przymioty ludzkie, np. dojrzałość psychiczną, czy zdolność do dialogu i komunikacji; a także przymioty duchowe, np. ducha modlitwy, ubóstwa, pobożność eucharystyczną i maryjną. - Można się spodziewać, że zgłoszą się kandydaci, którzy wcale nie mają powołania do diakonatu, np. ci, którzy nie spełnili się w kapłaństwie, czy nie zdołali ukończyć seminarium. Tymczasem powołanie do diakonatu jest bardzo specyficzne - przestrzega bp Suski.
Więcej na następnej stronie