Podstawowym wyzwaniem i śmiertelnym zagrożeniem dla europejskiej rodziny w ogóle, w tym rodziny polskiej, jest - trzeba to powiedzieć wprost - kryzys stworzonej przez chrześcijaństwo kultury europejskiej, w której fundamentalną rolę spełniała chrześcijańska antropologia z jej biblijnym obrazem człowieka pojmowanego jako "obraz Boga" i jako "dziecko Boże" - napisał bp S. Wielgus w Naszym Dzienniku.
Krwawe dziecictwo rewolucji Wobec słabości, a przez to niewystarczalności samego rozumu dla życia społecznego, państwo - w zamierzeniu demokratyczne - zbudowane na antychrześcijańskich ideach rewolucji francuskiej, okazało się bardzo kruche i natychmiast popadło w krwawy totalitaryzm, którego konsekwencją było wymordowanie we Francji pod koniec XVIII w. około miliona chrześcijan, przede wszystkim katolików. To, że w państwie, które zerwało całkiem z Bogiem i religią, możliwe było jakieś życie społeczne, płynęło stąd, że ludzie, mimo olbrzymiej antychrześcijańskiej indoktrynacji i prześladowań religijnych, zachowali jednak w pewnym zakresie i wiarę, i moralność chrześcijańską. Na przestrzeni ostatnich dwóch stuleci w wyniku oddziaływania na świadomość wielu Europejczyków antychrześcijańskich nurtów filozoficznych: pozytywistycznych, materialistycznych, scjentystycznych i innych nurtów redukujących całą rzeczywistość do materii, a człowieka do zwierzęcia tylko, ten podział - na chrześcijan i niewierzących - się umacniał. Wpłynęli na to zwłaszcza tacy filozofowie, jak: Marks, Nietzsche, Freud, Sartre i inni. Pod wpływem m.in. ideologii oświeceniowej w XIX wieku doszło do powstania socjalizmu, który zresztą bardzo szybko się podzielił na dwa nurty: demokratyczny i totalitarny. Demokratyczny okazał się zdolny do współistnienia z religią, co można było zauważyć w kilku państwach zachodnich. Totalitarny socjalizm natomiast, występujący pod postacią marksizmu, ale także tzw. narodowego nacjonalizmu hitlerowskiego, połączył się ze ściśle materialistyczną i ateistyczną filozofią historii. Historię rozumiał jako proces postępu, przechodzący fazę religijną i liberalną. Głosił, że aby osiągnąć stan społeczeństwa ostatecznego i absolutnego, należy usunąć religię, będącą reliktem przeszłości, zacofania, "opium dla ludu" i narzędziem ucisku. Zbędne są ułudy religijne szczęścia w życiu pozagrobowym. Nauka i rozwój dobrobytu materialnego zapewni klasie ludu pracującego (w hitleryzmie - rasie panów) szczęście i poczucie sensu. Marksizm, ale też hitleryzm, przyjmował jako absolutne prawdy kilka w żaden sposób nieuzasadnionych dogmatów: 1. Duch jest produktem materii; 2. Moralność jest produktem okoliczności i należy ją definiować i praktykować zgodnie z celami społeczeństwa czy też narodu; 3. Moralne jest wszystko to, co służy osiągnięciu zapowiadanej szczęśliwości przyszłych pokoleń. Należy mocno podkreślić, że totalitarny socjalizm i dyktatury, które go wcielały w życie, były ze swej istoty antyeuropejskie. Odwróciły bowiem całkowicie wartości, które stworzyły Europę. Zerwały z całościową tradycją moralną Europy, a nawet z tradycją moralną całej ludzkości, bowiem w oczach kultur całego świata - pradawnych i obecnych - całkowite odrzucenie Boga, religii i sacrum, było i jest niepojęte i obce człowiekowi, bowiem świat bez Boga był i jest dla tych kultur tragicznym światem bez przyszłości.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.