Do Polski przyjechał proboszcz obejmującej Biesłan katolickiej parafii we Władykaukazie.
Pochodzący z archidiecezji katowickiej ks. Janusz Blaut wrócił na krótko do kraju, by odnowić swoją rosyjską wizę. Przed dwoma miesiącami wskutek ataku terrorystycznego na szkołę w Biesłanie zginęło tam 331 osób, tym 172 dzieci. - Staram się być w Biesłanie prawie codziennie - mówi ks. Blaut. - Podchodzę do ludzi, przedstawiam się, a oni się otwierają. I nie liczy się to, że są muzułmanami, prawosławnymi czy niewierzącymi, ale to, że ktoś okazuje im solidarność w bólu - mówi ks. Janusz. Jego zdaniem, najpotrzebniejsza jest tam teraz pomoc psychologiczna. Ks. Blaut był niedawno na zajęciach terapii grupowej z udziałem 10 dzieci. - Spotkałem też 16-letnią dziewczynę. Widać, że jest zamknięta w sobie. Ale nie chce przyjść na żadną terapię - opowiada ks. Janusz, dodając, że w Biesłanie pracuje obecnie 16 zaangażowanych przez Caritas psychologów. W okolicy wciąż dają się odczuć obawy przed wybuchami zemsty, ale tendencje te są tonowane. Wciąż jeszcze odbywają się pogrzeby, bo mimo pracy specjalnej komisji rosyjskiego parlamentu i badań DNA nie wszystkie ciała zostały zidentyfikowane. Przy okazji wizyty w Polsce ks. Blaut będzie konsultował z katowickimi władzami kościelnymi sposób wydania pieniędzy, które wierni archidiecezji ofiarowali na pomoc ofiarom osetyjskiej tragedii. Jest to kwota wysokości 370 tys. zł, do których dochodzi jeszcze około 100 tys. zł wpłaconych wprost na konto władykaukaskiej parafii.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.