Wenezuelscy deputowani dotkliwie pobili się we wtorek w parlamencie w czasie gorącej sesji powiązanej ze sporem na dotyczącym niedawnych wyborów prezydenckich.
Opozycja twierdzi, że siedmiu jej reprezentantów zostało zaatakowanych i rannych, gdy protestowali przeciw środkom niepozwalającym im na wystąpienie po tym, jak odmówili uznania zwycięstwa wyborczego Nicolasa Maduro.
Przedstawiciele partii rządzącej o wszczęcie awantury na sali obrad oskarżyli - jak to ujęli - "faszystów" z opozycji.
Maduro, którego zmarły w marcu przywódca Wenezueli Hugo Chavez wyznaczył na swego następcę, w wyborach z 14 kwietnia otrzymał 50,8 proc. głosów. Jego rywal Henrique Capriles Radonski dostał 49-proc. poparcie.
"Mogą nas pobić, zamknąć, zabić, ale i tak nie sprzedamy naszych zasad" - powiedział lokalnej telewizji opozycyjny parlamentarzysta Julio Borges. "Te rany dodają nam sił" - mówił, ukazując zadrapaną i pokrwawioną twarz.
Prywatna stacja telewizyjna Globovision twierdzi, że od jednego z deputowanych otrzymała nagranie ukazujące bójkę w parlamencie.
W środę w stolicy Wenezueli przy okazji 1. maja spotykają się dwa pochody: jeden prorządowy, drugi - opozycyjny. Obserwatorzy zwracają uwagę, że to także grozi otwartym konfliktem obu obozów.
Od dnia głosowania doszło do wielu incydentów. Co najmniej osiem osób zginęło w czasie zamieszek towarzyszących powyborczym protestom, władze aresztowały też wiele osób, co opozycja nazywa falą powyborczych represji.
Maduro oskarżył opozycję o przygotowywanie zamachu stanu.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.