Parafianie z Jarnołtówka murem stoją za swoim byłym proboszczem księdzem Zbigniewem P., którego Sąd Rejonowy w Prudniku skazał na półtora roku więzienia w zawieszeniu za rzekome molestowanie trzech nieletnich chłopców.
– Ksiądz opowiedział mi, że zjawili się u niego także w sierpniu 2003 roku. Chyba byli już wtedy pełnoletni. Chcieli od księdza pieniędzy. Nie dał, zaproponował, że mogą zarobić przy koszeniu trawy: Nie chcieli. A jak odchodzili, to powiedzieli mu, że jeszcze pożałuje – opowiada DZ Józef Śmigla, dyrektor miejscowej szkoły. Bomba wybuchła kilka tygodni później. Podczas niedzielnej mszy ksiądz Zbyszek ogłosił z ambony, że jest szantażowany. Odczytał anonimy, w których w niezwykle wulgarnych słowach ktoś żądał od niego pieniędzy, grożąc ujawnieniem jego „perwersji seksualnych” i „romansu z Beatką”. Proboszcz poprosił parafian o pomoc i zawiadomił policję. Zdaniem mieszkańców, to ostatnie zrobił niepotrzebnie. Haracz (najpierw 2 a potem 5 tysięcy złotych) miał złożyć nocą w wyznaczonym miejscu. Ludzie sami chcieli zastawić pułapkę, ale zjawili się umundurowani funkcjonariusze i wszystko wzięło w łeb. Nikt po pieniądze nie przyszedł. Wróci, jak go oczyszczą Kolejna bomba wybuchła już w parę dni później – opolska kuria odwołała proboszcza ze względu na stan zdrowia. – Rzeczywiście spadł wtedy z drabiny i był potłuczony. Ale tak naprawdę chodziło o te pomówienia – mówi Zdzisław Zawadzki, członek Rady Parafialnej. Tym razem nie chodziło jednak o zarzuty w anonimach, ale o doniesienie do prokuratury złożone przez dyrektora chmielowickiego Domu Dziecka, zakonnika Zbigniewa Duca. Kilka dni wcześniej wychowanek placówki Adrian G., jeden ze stałych bywalców plebanii w Jarnołtówku, opowiedział znajomym, że kilka lat wcześniej był molestowany przez księdza Zbigniewa P. Oni opowiedzieli o tym dyrektorowi, który przepytał innych chłopców. O molestowaniu opowiedzieli jeszcze dwaj: Kamil S. i Mariusz P. Dyrektor mógł zrobić tylko jedno: zawiadomić o wszystkim organy ścigania. Chłopaki z przeszłością Gdy wieś połapała się, o co chodzi, natychmiast się zmobilizowała. Do arcybiskupa Alfonsa Nossola powędrowały pisma samorządu mieszkańców i rady pedagogicznej, potem do kurii udała się liczna delegacja. Przez prawie dwie godziny parafianie prosili o to, by ksiądz mógł wrócić. Wywalczyli tylko jedno: obietnicę, że może wróci, gdy śledztwo go oczyści. – Do hospicjum go wysłali na kapelana! Do takiej ciężkiej pracy – płacze Krystyna Fijałkowska. – Głowę bym sobie dała za niego uciąć. Niech lepiej mnie do więzienia wezmą!
Rosja będzie stanowić długoterminowe zagrożenie dla Europy nawet po zawarciu porozumienia.
Ten plan pokojowy może nie zmniejszyć., ale zwiększyć zagrożenie dla Europy.
Do badania statusu sędziego nie można stosować przepisu z Kpc ws ustalenia stosunku prawnego
Człowiek wykształcony, otwarty, we krwi ma wszystko to, co związane z Krakowem.