Niektóre złudzenia kończą się tragicznie. W dzisiejszej prasie wiele miejsca poświęcono właśnie takim sprawom.
Pierwszy temat to sensacja naukowa, którą obszernie omawiają „Gazeta Wyborcza” i „Rzeczpospolita”. Sklonowano zarodek człowieka i rozwinął się on do stadium blastocysty, czyli do etapu, w którym można pobrać komórki macierzyste. To tylko kwestia żmudnych prób technicznych – mówi człowiek, który procedurę przeprowadził. Komórki pobrano, zarodek „przy okazji” zginął.
Sukces medycyny? Zdaniem genetyka, prof. Jacka Zaręby z PAN to nieprawda. Komórki macierzyste można już uzyskać bez tworzenia zarodków. Ta procedura jest niepotrzebna. Inni się cieszą, mówią o sukcesie. A czy istnieje niebezpieczeństwo klonowania ludzi? Do tego nie dojdzie. Poza tym jest problem. Pierwsze pokolenie klonów zwierzęcych ma różne wady genetyczne – mówi prof. Piotr Stępień z Instytutu Genetyki i Biotechnologii UW, związany także z PAN. Nieco inaczej myśli prof. Roman Kubicki (filozof i etyk, UAM w Poznaniu). Klonowanie ludzi? Czy to aby na pewno problem? Problem pojawiłby się jego zdaniem dopiero, gdyby ludzie zaczęli klonować siebie „na części zamienne”. Profesor ma jednak nadzieję, że to zagrożenie jest nierealne. I tu muszę go zmartwić. Nic nie jest nierealne. Nie ma granicy zła, której nie potrafilibyśmy – jako ludzie – przekroczyć.
Jako przykład podam inną informację. Temat podejmuje „Nasz Dziennik”, ale sporo na ten temat piszą także media elektroniczne. Pewien polityk w Wielkiej Brytanii ogłosił, że dzieci z wadami wrodzonymi trzeba usypiać jak chore zwierzęta, bo generują nadmierne koszty. Dziś powoduje to wielkie oburzenie. Ale już nie powodują oburzenia poglądy Australijczyka Petera Singera, który dopuszcza zabijanie dzieci, tyle że nie z przyczyn ekonomicznych, a pogląd, że można zabijać dzieci z wadami przed urodzeniem, jest uważany za w pełni uprawniony. Tymczasem to zwykła konsekwencja, kolejny krok po równi pochyłej. Trudno mu zarzucić brak logiki: dziecko przed urodzeniem i po urodzeniu tak znowu się nie różnią.
Nie różnią się. Dlatego konieczna jest ochrona ich życia niezależnie od miejsca przebywania i stopnia samodzielności. W przeciwnym razie krok po kroku będziemy się posuwać w stronę potworności.
Nie ma się co łudzić. Jeśli tylko żmudne próby techniczne pozwolą uniknąć wad genetycznych w pierwszym pokoleniu klonów, ktoś spróbuje klonowania reprodukcyjnego. I jeśli można uzyskiwać „części zamienne” ze sklonowanego zarodka na etapie blastocysty, to czemu nie na etapie płodu? Albo nowo narodzonego dziecka?
Niewyobrażalne? Niestety, powinno być wyobrażalne. Przecież już na to patrzymy. Chowanie głowy w piasek to głupota.
Dziś w prasie dzień na sprawy trudne. „Gazeta Wyborcza” przypomina o problemie ubóstwa i jego związku z wykluczeniem. Coraz częściej uważamy, że biedni są sami sobie winni. W tej samej gazecie rozmowa o perspektywach zawodowych kobiet. „Zatrudnienie pracownika nie oznacza, że kupiło się go w całości, jego cały czas, i pozbawiło przy okazji innych niż kariera aspiracji życiowych” – mówi prof. Jerzy Hausner. Kto z pracodawców ten pogląd podziela? W praktyce? Niemal nikt. Współczesne niewolnictwo nie dotyczy tylko kobiet. Tyle że im jest najtrudniej.
I w końcu: materiał Katarzyny Wiśniewskiej, w którym wraca do wypowiedzi biskupów na temat wiary i patriotyzmu. Czy patriotyzm dla Kościoła mógłby być wyzwaniem bardziej nowoczesnym, bez kontekstu ofiarniczego? – pyta. Jak wskazują powyższe przykłady, nie mógłby. Nie ma patriotyzmu bez ofiary. Niekoniecznie w postaci przelanej krwi. Czasem wyrzeczenia się własnego egoizmu i zwrócenia uwagi na biednych i wykluczonych. Albo myślenia nieco bardziej o ludziach zamiast o zysku, jaki może przynieść ich niewolnicza praca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.