Afgańskie władze wymyśliły, jak uratować przed stryczkiem nieszczęsnego Abdula Rahmana, który porzucił islam dla chrześcijaństwa, co karane jest śmiercią - napisała Gazeta Wyborcza.
Afgańczyk zostanie ogłoszony wariatem, a wina będzie mu darowana. Od kilku dni rząd prezydenta Hamida Karzaja desperacko szukał sposobu, jak ocalić 41-letniego Abdula Rahmana przed katem, a siebie samego przed międzynarodowym potępieniem i sankcjami, jakie spowodowałaby niechybnie egzekucja przechrzty. Na wieść o wyroku śmierci grożącym afgańskiemu chrześcijaninowi oburzeniem zapałali wszyscy najważniejsi sojusznicy i dobrodzieje Afganistanu. USA, Wielka Brytania, Kanada, Niemcy i Włochy oznajmiły, że wysłały swoje wojska do Afganistanu także po to, by i tam zapanowało prawo do wolności wiary. Niemcy i Włosi zaczęli nawet przebąkiwać o wycofaniu żołnierzy. "Nie ma sensu ryzykować życia naszych żołnierzy w obronie dyktatorskiego i fanatycznego reżimu" - napisał były prezydent Włoch Francesco Cossiga w liście do premiera Silvia Berlusconiego. Sprawa Abdula Rahmana wybuchła, gdy w sobotę przed sądem w Kabulu rozpoczął się proces o zdradę islamu. Zadenuncjowany przez rodziców i aresztowany przed dwoma tygodniami Abdul Rahman przyznał się, że nawrócił się na chrześcijaństwo w latach 80., pracując dla jednej z zagranicznych organizacji humanitarnych w obozach afgańskich uchodźców w Pakistanie. W Afganistanie zdrada islamu karana jest śmiercią. Przeczuwając, że wyrok śmierci wywoła międzynarodowy skandal, prokurator dał Abdulowi Rahmanowi jeszcze szansę - jeśli porzuci chrześcijaństwo i przyjmie z powrotem islam, wina zostanie mu wybaczona. Afgańczyk odrzucił ofertę. W poniedziałek i we wtorek zakłopotani afgańscy ministrowie zapewniali cudzoziemców, że do najgorszego z całą pewnością nie dojdzie. Goszczący z wizytą w USA szef dyplomacji dr Abdullah zapewniał, że rządowi Karzaja prawa człowieka są drogie, a w Niemczech minister gospodarki przekonywał, że wszystko z pewnością skończy się dobrze. Sekretarz Karzaja Chalik Ahmad tłumaczył zaś, że sądy w Afganistanie jak gdzie indziej na świecie są przecież niezależne, a sprawę do sądu skierowali sami rodzice Abdula Rahmana. Potwierdził to chętnie jego 75-letni ojciec, który oznajmił, że jeśli jego syn ma zginąć dla islamu, to niech tak się stanie. - Przyniósł nam taki wstyd! - biadał. Cudowny ratunek wymyślono w środę. - Sądzimy, że Abdul Rahman może być wariatem - oznajmił niespodziewanie prokurator Sarinwal Zamari. - W każdym razie gada jak nienormalny. Pomysł podchwycił Moajuddin Baludż, doradca prezydenta Karzaja do spraw religijnych. - Lekarze muszą go zbadać - orzekł. - Jeśli okaże się niespełna rozumu, islam nie będzie domagał się dla niego kary.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.