Sąd Apelacyjny w Gdańsku orzekając we wtorek, że Paweł Huelle nie naruszył dóbr osobistych ks. prałata Jankowskiego i nie musi go za to przepraszać, uznał, że pisarz w swojej publikacji nie przekroczył "granic swobody wyrażania opinii".
Prałat Jankowski poczuł się obrażony felietonem Huelle z maja 2004 r. w "Rzeczpospolitej", w którym ten napisał m.in., że gdański duchowny "przemawia jak gauleiter, gensek, nie jak kapłan", a za dobra materialne mógłby się wyrzec polskości. Gdański Sąd Apelacyjny podkreślił, że w tym przypadku ważny jest cel publikacji. "Oceniając artykuł pozwanego z tego punktu widzenia, należy stwierdzić, że istniały ważne przyczyny z punktu widzenia wartości demokratycznego społeczeństwa, które uzasadniały publikację spornego artykułu, takie jak: ochrona i poszanowanie praw mniejszości narodowych, szacunek do innych narodów" - powiedział w uzasadnieniu wyroku, sędzia Dariusz Dończyk. Zdaniem sądu, prałat Jankowski jako osoba publiczna musi się liczyć z tym, że jego wypowiedzi mogą spotkać się z ostrą reakcją innych osób. "O ile więc osoba publiczna w debacie publicznej sama używa sformułowań ostrych, brutalnych,, obraźliwych, czy naruszających dobre imię innych osób, nie może liczyć na uznanie, że w stosunku do niej naruszono granice wolności wypowiedzi" - uzasadnił sędzia. W sądzie stawili się jedynie pełnomocnicy stron. Przedstawiciel prałata adwokat Krzysztof Tyszkiewicz zapowiedział złożenie kasacji od wyroku do Sądu Najwyższego. Zadowolony z decyzji sądu pełnomocnik pisarza Wojciech Cieślak powiedział: "kto od miecza wojuje, ten od miecza ginie".
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.
Mieszkańców Ukrainy czeka trudna zima - stwierdził Franciszek.
W III kw. br. 24 spółki giełdowe pozostające pod kontrolą Skarbu Państwa zarobiły tylko 7,4 mld zł.
Uroczyste przekazanie odbędzie się w katedrze pw. Świętego Marcina w Spiskiej Kapitule na Słowacji.