Sąd Okręgowy w Toruniu uchylił we wtorek wyrok na posłankę Annę Sobecką (PiS) za wykroczenie polegające na uiszczeniu grzywny za dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka. W pierwszej instancji sąd wymierzył parlamentarzystce grzywnę w wysokości 3,5 tys. zł.
Dyrektor Radia Maryja w 2011 r. został ukarany prawomocnie grzywną za prowadzenie nielegalnej zbiórki pieniędzy na finansowanie Telewizji Trwam, Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej oraz wierceń geotermalnych realizowanych przez Fundację Lux Veritatis. Wyrok w pierwszej instancji zapadł 11 lutego 2011 r., a 17 czerwca został utrzymany w mocy przez sąd drugiej instancji. 27 lutego 2012 r. posłanka Sobecka zapłaciła za o. Rydzyka grzywnę.
W marcu sąd rejonowy uznał, że parlamentarzystka - uiszczając grzywnę za osobę ukaraną prawomocnym wyrokiem, dla której nie była osobą najbliższą - popełniła wykroczenie z art. 57 par. 1 Kodeksu wykroczeń. Na tej podstawie sąd ukarał ją grzywną w wysokości 3,5 tys. zł, a także orzekł przepadek 3,5 tys. zł zapłaconej grzywny za o. Rydzyka. Przed sądem Sobecka przekonywała, że pieniądze na grzywnę jedynie pożyczyła zakonnikowi. We wtorek sędzia Rafał Sadowski uznał, że jej wyjaśnienia były przekonujące i trafnie zostały przez nią porównane do praktyki "wykładania" pieniędzy na wspólny cel w gronie znajomych za kogoś, kto akurat jest np. nieobecny.
Sędzia zwrócił też uwagę, że postawa posłanki uchroniła autorytet sądu. "Gdyby sąd zamienił karę grzywny orzeczoną wobec ojca Tadeusza Rydzyka na karę zastępczą pozbawienia wolności i tę karę wykonał, to bardzo wiele osób odebrałoby to jako szykanę czy represję wobec osoby za jakąś błahą sprawę, czy nawet wobec osoby wręcz niewinnej - jak pewnie wielu sądzi. (...) Gdyby sąd ominął tę konieczność zamiany kary, no to wówczas podniosłyby się głosy, że ojciec Rydzyk stoi ponad prawem, że inne stosuje się przepisy wobec osób +ze świecznika+, osób znanych z mediów" - ocenił sędzia Sadowski.
Zaznaczył także, że w postępowaniu poseł Sobeckiej nie można dopatrywać się próby uzyskania "politycznych profitów", gdyż choć kwestionowała zasadność samej kary nałożonej na o. Rydzyka, to zapłacenie grzywny uważała za konieczność.
Po zapłaceniu grzywny za zakonnika posłanka Sobecka tłumaczyła, że zrobiła to, gdyż "niegodziwością byłoby ściąganie tych pieniędzy, które mają przeznaczenie na rozbudowę i funkcjonowanie Radia Maryja lub też Telewizji Trwam".
W trakcie procesu Sobecka konsekwentnie utrzymywała, że tylko "wyłożyła" pieniądze na grzywnę, o co została poproszona przez współpracownika dyrektora Radia Maryja o. Jana K., który po pewnym czasie zwrócił jej kwotę w obecności o. Rydzyka. Odnosząc się do swojej wypowiedzi na konferencji prasowej, powiedziała, że informując o zapłaceniu grzywny, posłużyła się pewnym skrótem na potrzeby mediów.
Po ogłoszeniu we wtorek decyzji sądu drugiej instancji parlamentarzystka nie kryła satysfakcji. "Swoje działania konsultowałam z prawnikami i nigdy nie zdecydowałabym się na jakiekolwiek działania, które naruszają polski porządek prawny" - zaznaczyła.
Posłanka Sobecka przed procesem zrzekła się immunitetu. Przed sądem występowała bez adwokata. Wniosek o ukaranie parlamentarzystki złożyła Komenda Miejska Policji, do której wpłynęły trzy zawiadomienia o możliwości popełnienia wykroczenia przez Sobecką.
Ogłoszona we wtorek decyzja Sądu Okręgowego w Toruniu jest prawomocna.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.