Warren Jeffs, który miał 70 żon, stanął przed sądem. Zwolennicy poligamii przystąpili tymczasem do ofensywy, by ich prawa respektowano tak jak np. prawa gejów.
50-letni Jeffs był na liście dziesięciu najbardziej poszukiwanych przez policję w USA - przypomina Życie Warszawy. Wpadł w Newadzie, gdy jechał autem razem z bratem i jedną ze swoich kilkudziesięciu żon. Oprócz poligamii ma odpowiadać m.in. za organizowanie małżeństw pomiędzy małoletnimi dziewczynami i dorosłymi mężczyznami. Jeffs stoi na czele liczącego 10 tysięcy wyznawców Fundamentalistycznego Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych Dnia Ostatniego (FLDS). Wierzą oni, że mężczyzna musi poślubić przynajmniej trzy kobiety, by dostać się do nieba. Oddzielili się od Kościoła Mormonów, gdy ten, w zamian za legalizację, wycofał się oficjalnie z popierania poligamii. Władze USA wiedziały od dawna, że wspólnoty FLDS w Arizonie i Utah praktykują wielożeństwo. Długo ociągały się jednak z interwencją w siedzibie sekty, mając przed oczami tragedię z 1993 roku, gdy atak na sektę Koresha w Waco doprowadził do śmierci 80 wyznawców. – Wzrosłem w poligamii, i tyle. To część mojego życia – mówi Ben Bistline, 70-letni obecnie poligamista i lokalny historyk z Arizony. Nagonka na guru nie tylko nie ostudziła, ale jeszcze podsyciła żądania poligamistów o uznanie ich stylu życia. Domagają się oni legalizacji takich związków. W Utah zorganizowano właśnie zlot dzieci pochodzących ze związków poligamicznych, zarówno tych z FLDS i innych grup religijnych, jak też praktykujących poligamię „dla czystej przyjemności”. Najpierw na wiecu przemawiało kilkanaście młodych dziewczyn, przekonując, że są szczęśliwe w swoich rodzinach. Podkreślały, że wbrew stereotypom ich rodziny są wolne od przemocy wobec kobiet, wymuszanych małżeństw i innych nieprawidłowości przypisywanych rodzinom poligamicznym. Potem kilkusetosobowa grupa poligamistów otoczyła siedzibę władz, domagając się zalegalizowania. Podawano przykłady młodych ludzi ze związków poligamicznych, którzy zrobili świetne kariery i są wzorowymi obywatelami. Poligamiści z uwagą obserwują teraz proces Jeffsa, który może pomóc nagłośnić ich „sprawę”. – Kłopoty Warrena Jeffsa tylko posłużą do uczynienia z niego męczennika – mówi Ken Driggs, prawnik z Atlanty, który zajmuje się poligamią. Przyznaje, że Jeffs posługiwał się również strachem, by utrzymać swą sektę, ale zaraz dodaje, iż większość wyznawców żyje tak z własnej woli. – Oni są inteligentni i, w ramach swoich wierzeń, również moralni. Z moich doświadczeń wynika, że ich kobiety są równie przywiązane do tego stylu życia co mężczyźni, a może nawet i bardziej – dodaje. Głosy poligamistów mogą przyczynić się do bardziej trzeźwego spojrzenia na ich styl życia, tym bardziej że poligamię analizują na chłodno naukowcy. Ewolucjonista Robert Wright dowodzi, że poligamia jest generalnie korzystna dla kobiet i bogatych, atrakcyjnych mężczyzn, a niekorzystna – dla mężczyzn mało atrakcyjnych. Ponieważ atrakcyjni mają wiele żon, dla tych gorszych nie wystarcza kobiet. Z kolei każda kobieta może w systemie poligamicznym liczyć na w miarę przyzwoitego partnera, podczas gdy w monogamii część kobiet, chcąc nie chcąc, kończy jako żony nieudaczników. – W poligamii nie ma po prostu „zajętych” facetów, każdy to potencjalny partner – tłumaczy Wright.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.