Korupcja wśród polityków a nie za duża liczba urodzeń jest przyczyną szerzącej się na Filipinach biedy - stwierdzili biskupi tego kraju odpowiadając na zarzuty stawianie przez byłego prezydenta Fidela Ramosa.
Promuje on akcję, która ma przekonać Filipińczyków do rezygnacji z naturalnych metod regulacji poczęć. Już wcześniej Ramos atakował obecną prezydent Glorię Macapagal Arroyo zarzucając jej „służalczość wobec Kościoła” w kwestii życia. Problemem nie jest nakarmienie głodnych, ale nieskuteczność polityków – w ten sposób episkopat Filipin odpowiedział na stawiane zarzuty. Biskupi przypomnieli, że błędne decyzje doprowadziły do sytuacji, w której zbyt wielu ludzi pozostaje bez pracy, opieki medycznej i dostępu do szkolnictwa. To pociąga za sobą wzrost przestępczości. Abp Oscar Cruz przypomniał zasadę sprawiedliwości. „Nie może tak być, że polityczni przywódcy kłamią, oszukują i kradną, że w instytucjach publicznych króluje korupcja a winą za szerzącą się niesprawiedliwość obarcza się społeczeństwo”. Filipińscy biskupi wskazali, że sytuacji w kraju nie poprawi antykoncepcja. Poprawi ją natomiast troska o dobro wspólne, zwłaszcza o to, by publiczne pieniądze nie trafiały do prywatnych kieszeni.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.
Organizacja wspiera mieszkańców tego terenu za pośrednictwem Caritas Jerozolima.