Jak przystało na wydarzenie związane z młodym pokoleniem głównym kanałem informacyjnym są nowe media, przez specjalistów nazwane 2.0.
Można zacząć jak zwykle, czyli od narzekania. Póki co polskie media nie rozpieszczają nas informacjami o Rio. Nic dziwnego. Żadnych bójek, protestów, sensacji. A radość kiepsko się sprzedaje. Mimo to nie jest źle. Śmiem twierdzić, że każdy, kto chce śledzić Światowe Dni Młodzieży i łączyć się z nimi duchowo, w tym roku jest w komfortowej sytuacji. Oczywiście mając dostęp do Internetu, co w przypadku naszych czytelników jest oczywistością. Chyba żadne z dotychczasowych spotkań nie miało tak dobrej obsługi medialnej jak obecne. Mam na myśli nie tylko kilka tysięcy dziennikarzy, akredytowanych na miejscu. I nie tylko transmisje stacji telewizyjnych i radiowych.
Jak przystało na wydarzenie związane z młodym pokoleniem głównym kanałem informacyjnym są nowe media, przez specjalistów nazwane 2.0. Czyli strony internetowe wzbogacone o serwisy społecznościowe: Facebook, Twitter, Flicr, kanały Youtube. Oficjalna strona spotkania aktualizowana jest niemalże co kilka minut, oferując zdjęcia i najnowsze wpisy. Co więcej. W jej prawym dolnym rogu znajduje się przycisk „Na żywo”, gdzie można śledzić obraz kamer, rejestrujących aktualne wydarzenia. Obraz wzbogacony jest tłumaczeniami. Także na język polski (trzeba go wybrać w zakładce). Bo jest on jednym z oficjalnych języków spotkania.
Dla ciekawości mogę napisać, że właśnie dzięki tym kanałom informacyjnym pierwszą wiadomość o oficjalnym rozpoczęciu Dni mogliśmy zamieścić sześć minut po tym, gdy na Copacabamie rozległ się okrzyk kilkuset tysięcy młodych „gotowi” i przy śpiewie Emmanuel wnoszono krzyż i ikonę ŚDM. Wyprzedziliśmy o kilkanaście minut oficjalne depesze agencyjne. Chociaż i tak nie byliśmy pierwsi. Bo tę pozycję niewątpliwie dzierży oficjalny kanał na Twitterze. Wystarczy śledzić konto @sdm_pl. Korzystamy z tej możliwości, proponując naszym czytelnikom „Prosto z Rio” w serwisie Papież i Liturgia.
Piszę ten komentarz nie tylko po to, by poinformować. Tę rolę lepiej ode mnie spełniają wyszukiwarki. Patrząc na to, co dziś, wybiegam myślą ku przyszłości. Jeśli prawdą jest to, o czym ćwierkają wróbelki (a pewność będziemy mieli w najbliższą niedzielę), to już dziś należy rozpocząć przygotowania. Bo taki medialny rozmach wymaga rozbudowanej infrastruktury (serwery, komputery, łącza) i zaangażowania setek, a w ostatniej fazie tysięcy ludzi. Pracujących nie dla jednej redakcji, ale na potrzeby czegoś, co dziś nazywa się Rio2013, a za trzy lata być może będzie nazywać się Krakow2016. Potrafiących działać w zespole (co nie jest naszą polską specjalnością) i wykorzystywać najnowsze zdobycze techniki. Czy Rio2013 czegoś nas nauczy to się okaże. Mam nadzieję, że doświadczenie, zdobyte przez polskich wolontariuszy w Rio de Janeiro zaowocuje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.