Maszyniście pociągu, który wykoleił się w środę pod Santiago de Compostela, postawiono zarzut nieumyślnego spowodowanie śmierci przez niezachowanie ostrożności - poinformował szef hiszpańskiego MSW Jorge Fernandez Diaz.
W katastrofie zginęło 80 osób. Był to najtragiczniejszy wypadek kolejowy w Hiszpanii od 1944 roku; Władze Hiszpanii ogłosiły trzydniową żałobę w całym kraju.
Minister poinformował również, że aresztowany maszynista Francisco Jose Garzon Amo został wypisany ze szpitala i zabrany na komisariat. 52-letni maszynista w katastrofie odniósł tylko lekkie obrażenia.
Maszynista, który w piatek odmówił odpowiedzi na pytania policji, w niedzielę może zostać przesłuchany przez sedzię.
W sprawie kolejarza, który od 30 lat pracował na kolejach RENFE, toczą się dwa dochodzenia: sądowe i administracyjne.
"Są wiarygodne dowody pozwalające uznać, że może on odpowiadać za to, co się stało i czego zakres ustali sędzia i dochodzenie - powiedział minister.
Zdaniem źródeł oficjalnych przyczyną katastrofy była nadmierna prędkość, jaką rozwinął pociąg.
Maszynista "już cztery kilometry przed miejscem wypadku powinien był zwolnić" - zauważył wcześniej szef agencji kolejowej ADIF Gonzalo Ferre. Do katastrofy doszło na niebezpiecznym zakręcie przed Santiago de Compostela. Przed nim odpowiednio wcześniej są znaki nakazujące ograniczenie predkości.
"W tym miejscu codziennie przejeżdża sześć pociągów i ten maszynista przejeżdżał tamtędy już 60 razy, co znaczy, że musiał w pełni dobrze znać miejsce, w którym ograniczenie prędkości jest stałe, do 80 km na godzinę" - powiedział prezes RENFE Julio Gomez-Pomar Rodriguez.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.