Jezus według Camerona

Rzeczpospolita/a.

publikacja 03.03.2007 10:36

Jak zdobyć dziś rozgłos i szybko pomnożyć majątek? Okazuje się, że najbardziej rentownym zajęciem Anno Domini 2007 jest atakowanie dogmatów chrześcijaństwa - tak Rzeczpospolita skomentowała rewelacje Jamesa Camerona.

- Weźmy choćby imiona na grobowcach. Dlaczego jedne są po hebrajsku, inne w starożytnej grece, a jeszcze inne po aramejsku, choć mają należeć do jednej rodziny i pochodzić z jednej epoki? -mówi "Rz" znany amerykański biblista Ben Witherington. -Albo jak wytłumaczyć miejsce pochówku na przedmieściach Jerozolimy, skoro w żydowskich rodzinach chowano zmarłych tam, skąd pochodzili, a więc w przypadku rodziny Jezusa w Nazarecie? - dodaje. Nad tymi i innymi faktami sprzecznymi z ich teorią autorzy filmu, który ma być pokazany w kanale Discovery w tę niedzielę, prześlizgują się gładko. Nie wiadomo też, czemu zlecili badania DNA rzekomych szczątków Jezusa i Marii Magdaleny, ale już nie ich "dziecka". Mimo to od poniedziałku, gdy przedstawili w iście hollywoodzkim stylu swoje "odkrycie tysiąclecia", żadna z wielkich sieci telewizyjnych Ameryki nie omieszkała zaprosić obu do studia w czasie najlepszej oglądalności. Według biblisty Alberta Mohlera przyczyną jest "biblijny analfabetyzm" Amerykanów. Zgadza się z tym ksiądz Thomas Weinandy, przewodniczący Sekretariatu ds. Doktryny i Posługi Pasterskiej Konferencji Biskupów Katolickich USA. -Wiara w Ameryce jest płytka. Często przegrywa z sensacją. Rezultat jest taki, że o historycznej postaci Jezusa można powiedzieć właściwie wszystko i mieć niespotykaną widownię - uważa ks. Weinandy. James Tonkovich, przewodniczący waszyngtońskiego Instytutu ds. Religii i Demokracji, wyjaśnia korzenie tego zjawiska. - W XIX wieku ruch ewangelicki sprowadził wiarę chrześcijańską do przesłania: ufaj Jezusowi. To przyciągnęło wielu wiernych, ale do dziś w kościołach Ameryki trudniejsze prawdy wiary w ogóle nie są omawiane. Skutek jest tragiczny: nasza wiara jest płytka i łatwo ją zmienić. Kościół katolicki zamierza zareagować na przedstawiane w filmie teorie. - Gdy w 2003 roku opublikowano "Kod Leonarda Da Vinci", uznaliśmy, że lepiej nie reagować -wspomina biskup z Detroit Francis Reiss. Okazało się to błędem. - Tym razem przyjęliśmy inną strategię. Opublikowaliśmy nasze stanowisko w Internecie, księża poruszą ten temat w kazaniach - tłumaczy "Rz" Reiss. Grecki Kościół prawosławny już oficjalnie ostro potępił film. Inną kwestią jest wiarygodność autorów teorii - znanego z antychrześcijańskich poglądów Simchy Jacoboviciego czy Charlesa Pellegrino, który jest współautorem książki będącej inspiracją dla filmu. To ten sam autor, który wcześniej ogłosił odkrycie Atlantydy.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona