Sąd zadecydował, że wierzyciele parafii św. Jerzego w Elblągu będą mogli sami przejmować zadłużone budynki parafii - podała TVN24. Chodzi o ponad 36 mln zł długu i ponad 50 osób czekających na zwrot pożyczonych pieniędzy.
Wierzycielami są instytucje, jak również osoby prywatne, które na początku lat 90 pożyczyły swoje oszczędności. - To był majątek życia ojca, który uważał, że zaangażuje w dobrą sprawę, w coś co będzie po nim pamiątką - mówi TVN24 Małgorzata Lewandowska, córka jednego z wierzycieli. Spór wierzycieli z elbląska parafią trwa od lat. To efekt wielomilionowych długów, które zaciągnął ksiądz Jan Halberda, dyrektor ekonomiczny elbląskiej kurii. Na początku lat 90. ks. Halberda był także proboszczem parafii św. Jerzego. Jako dyrektor ekonomiczny kurii ks. Halberda prowadził z rozmachem kościelne inwestycje (zbudował m.in. reprezentacyjną siedzibę kurii, seminarium, przedszkole katolickie, hospicjum, dom samotnej matki i kościół Miłosierdzia Bożego). Pieniądze na inwestycje za każdym razem pożyczał "na parafię". Długów jednak nie spłacał. Oszukanych zostało kilkadziesiąt osób, firm i instytucji. Pożyczkodawcy zaczęli masowo kierować pozwy cywilne przeciw ks. Halberdzie i jego parafii. W latach 2001-2004 sądy wydały kilkanaście wyroków korzystnych dla wierzycieli. Długi proboszcza musi spłacać kościół, ponieważ proboszcz zaciągał je w jego imieniu, a pozwalały mu na to przepisy prawa kanonicznego. Już w ubiegłym roku, by spłacić choć część zobowiązań, biskup elbląski zgodził się oddać komornikowi m.in. budynek katolickiego przedszkola i domu samotnej matki, hospicjum oraz plebanię parafii św. Floriana Męczennika.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.