Piłkarze Śląska Wrocław przegrali z hiszpańskim zespołem Sevilla FC 0:5 (0:2) w rewanżowym meczu 4. rundy kwalifikacji piłkarskiej Ligi Europejskiej i odpadli z rywalizacji. W pierwszym spotkaniu wrocławianie ulegli rywalom 1:4.
Do czwartkowego meczu wrocławianie przystąpili bez pauzujących za kartki Marco Paixao, Dalibora Stevanovica i Dudu Paraiby. Sevilla przyjechała do stolicy Dolnego Śląska m.in. bez kontuzjowanych Daniela Carrico i Nico Pareji, a mecz na ławce rezerwowych rozpoczął zdobywca dwóch bramek w pierwszym spotkaniu Marko Marin.
Gospodarze rozpoczęli z dużym animuszem i w pierwszych minutach kilkakrotnie zagrozili bramce strzeżonej przez Beto. Podopiecznym trenera Stanislava Levego brakowało jednak dokładności w wykończeniu akcji, a piłka po ich strzałach lądowała najczęściej w trybunach.
Cofnięci na własną połowę goście swoich szans szukali w nielicznych kontratakach i czyhali na błędy rywali. Taka taktyka przyniosła efekt w 22. minucie spotkania. Po niedokładnym wybiciu piłki przez obrońców Śląska, futbolówka trafiła do Ivana Rakitica, który strzałem z ok. 30 metrów pokonał zaskoczonego Rafała Gikiewicza.
Gospodarze nie zrezygnowali z ataków, a dobrych szans na wyrównanie nie wykorzystali Sebastian Mila i Sylwester Patejuk. Goście poszli za ciosem i w 38. minucie było już 2:0. Carlos Bacca wykorzystał dokładne podanie z prawej strony boiska i bez większych problemów umieścił piłkę w siatce.
Po zmianie stron tempo spotkania spadło, a gra toczyła się głównie w środkowej części boiska. Wystarczyło jednak, że Sevilla nieco przyspieszyła, a pod bramką Śląska od razu robiło się niebezpiecznie. W 70. minucie Jairo Samperio zwodem minął Odeda Gavisha i mając przed sobą tylko Gikiewicza zdobył trzecią bramkę dla swojego zespołu.
W 78. min. bramkarz Śląska po raz kolejny musiał wyjmować piłkę z siatki. Samperio ograł Gavisha, podał prostopadle w pole bramkowe, a Diego Perotti dostawił nogę i było już 4:0 dla Sevilli. Wynik spotkania ustalił Bacca, który przejął piłkę po niedokładnym podaniu Gikiewicza i skierował ją do pustej bramki.
Śląsk miał jeszcze teoretyczne szanse na grę w kolejnej fazie Ligi Europejskiej. Nie został jednak wylosowany do dalszych gier jako "szczęśliwy przegrany".
Unai Emery, trener Sevilli FC powiedział po meczu, że na początku było to otwarte spotkanie. - Rywale zaczęli bardzo ofensywnie, stworzyli sobie sytuacje, mieli stałe fragmenty gry, ale braliśmy to pod uwagę i udało nam się ich przystopować. Mieliśmy swoje okazje, zdobyliśmy bramki i okazaliśmy się lepsi, dlatego jesteśmy bardzo zadowoleni - ocenił. Dodał, że w zeszłym tygodniu gra Śląska stała na wysokim poziomie i wynik nie do końca oddawał przebieg meczu. - Dzisiaj spotkanie stało na wysokim poziomie ze względu na zaangażowanie rywali, liczbę kibiców na trybunach i atmosferę na stadionie. Na porażkę Śląska złożyły się zarówno brak kilku podstawowych zawodników, jak i fakt, że to my strzeliliśmy pierwsi bramkę - zauważył.
- Początek spotkania dawał nam jeszcze jakąś nadzieję, bo w pierwszych 10-15 minutach mieliśmy kilka sytuacji. Potem Sevilla zaczęła grać, a my pozwoliliśmy im na osiągnięcie tak wysokiego wyniku. Przeciwko takiej drużynie, przy tylu indywidualnych błędach, nie ma szans na dobry wynik - przyznał Stanislav Levy, trener Śląska Wrocław.
Śląsk Wrocław - Sevilla FC 0:5 (0:2).
Bramki: 0:1 Ivan Rakitic (22), 0:2 Carlos Bacca (38), 0:3 Jairo Samperio (71), 0:4 Diego Perotti (78), 0:5 Carlos Bacca (87).
Żółta kartka: Śląsk Wrocław - Adam Kokoszka.
Sędzia: Firat Aydinus (Turcja). Widzów: 42000.
Śląsk Wrocław - Rafał Gikiewicz - Krzysztof Ostrowski, Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec (70. Oded Gavish), Amir Spahic (46. Jakub Więzik) - Waldemar Sobota, Tomasz Hołota, Sebastian Mila, Przemysław Kaźmierczak, Sylwester Patejuk (72. Tadeusz Socha) - Sebino Plaku.
Sevilla FC - Beto - Diogo Figueiras, Cala, Fernando Navarro (49. Israel), Alberto Moreno - Victor Machin, Vincente Iborra, Ivan Rakitic (58. Antonio Cotan), Bryan Rabello (64. Diego Perotti) - Victor Samperio, Carlos Bacca.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.