Nie sposób bronić opinii, że poza Kościołem nie ma ludzi uczciwych i kompetentnych - mówi metropolita lubelski abp Józef Życiński w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.
Katarzyna Wiśniewska, Jan Turnau: Co Kościołowi wolno, żeby państwo nie uchodziło za wyznaniowe? Symbole religijne w lokalach państwowych są na miejscu czy nie? Abp Józef Życiński: Różnie wyglądają reakcje na te symbole w różnych środowiskach kulturowych. Śmiem twierdzić, że na wschodnim wybrzeżu USA nie drażni ani obecność symboli religijnych w wielu lokalach publicznych, ani też umieszczanie flag narodowych przy ołtarzu. W krajach europejskich reakcje są głęboko zróżnicowane. Podczas Światowego Dnia Młodych w Rzymie policja pomagała przewozić młodzież i organizowała transport bagaży. Trzy lata wcześniej w pobliskiej Francji nie pozwolono młodzieży na parkingach umieszczać flag papieskich ani też wykorzystywać terenu szkół publicznych na zakwaterowanie. Szef loży Wielkiego Wschodu powiedział wtedy w telewizji, że protestuje przeciw używaniu szkoły do celów religijnych. Zastosowano się więc do jego życzenia. Młodzież wyrzucona ze szkół codziennie przejeżdżała kilkadziesiąt kilometrów na nocleg, ale dogmatom laicyzacji stało się zadość. Można przesadzić w obie strony. - A w polskich warunkach? Na przykład krzyż w Sejmie. - Albo patronka parlamentarzystów Matka Boża Trybunalska. Kiedy podejmowano decyzję, żeby była patronką parlamentarzystów, wiele osób mówiło: Oby zmieniła styl sejmowych polemik, bo obecność symboli religijnych zobowiązuje. Nie może być tak, że symbol umieszczamy w celach dekoracyjnych. W tym przypadku akurat entuzjazm przeminął wraz z poświęceniem obrazu. Kłótnie polityków trwały nadal. - Religia w szkole nie jest symptomem państwa wyznaniowego? - Uważam, że nie. Przecież jest tyle krajów na świecie, gdzie w szkole uczą religii. Cokolwiek by się mówiło na temat organizacji i jakkolwiek by się wspominało z łezką dawne lata, gdy religia była w salkach katechetycznych, to pamiętajmy, że na religię uczęszczało wtedy w dużych miastach nie więcej niż 7 proc. młodzieży, natomiast teraz - przynajmniej na terenie Lublina - najniższy wskaźnik w szkołach zawodowych przekracza 60 proc. To wyraźna różnica. Oczywiście można pytać, jakie są następstwa, czy nie lepiej było, gdy te 7 proc. chodziło z przekonania i wyboru, niż obecnie, gdy w wielu szkołach uczestniczy 99 proc. Nie ma jednak łatwej odpowiedzi na to pytanie. - Jest różnica między Polską, gdzie Kościół katolicki jest szczególnie potężny, a USA, gdzie jest wiele wyznań, więc żaden Kościół nie dominuje, czy Niemcami, gdzie są dwa wielkie Kościoły. Nie boi się Ksiądz Arcybiskup opinii o Kościele katolickim, że jest jak czołg? - W polskich realiach też musimy uczyć wychowania do pluralizmu. W Lublinie, w którym nie było nigdy tradycji muzułmańskich, mamy dziś 400 imigrantów z Czeczenii. Organizowaliśmy ich dzieciom wakacje w ośrodkach Caritas, stwarzamy im możliwość kontaktu z dziećmi z rodzin katolickich. I to jest to wychowanie do pluralizmu. Podstawowe pytanie brzmi, czy długofalowo lepiej zainwestujemy w pomoc dla tej młodzieży, idąc na spotkanie z nią do szkoły i starając się jak najlepiej je wykorzystywać, czy też zamiast troski o jakość spotkania powiemy: najlepiej usuńmy religię ze szkoły, to będzie sielankowo. Bardzo sobie cenię spotkania z młodzieżą. Jej wrażliwością cieszyłem się także podczas spotkania na Woodstock. Byłem ujęty mądrymi pytaniami uczestników. Cieszyłem się, że mieli tak wiele problemów, iż w wirze dyskusji spóźnili się na koncert rockowy. Dlaczego tych problemów nie podejmować podczas katechezy? Co z dofinansowaniem świątyni z budżetu państwowego?
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.