Mężczyzna rzucał wieczorem w poniedziałek petardami przez ogrodzenie Białego Domu, w kilka godzin po strzelaninie, w której zginęło 13 osób, w tym jeden z napastników - podały rzecznik tajnych służb USA.
Reakcja w mieście na petardy była błyskawiczna: na Twitterze pojawiły się wpisy o tym, że słychać strzały.
"Nie było strzałów przed Białym Domem" - powiedział rzecznik Edwin Donovan. Dodał, że dziennikarzy sprzed Białego Domu zaproszono do środka, zaraz po tym, kiedy rzucone zostały petardy.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.
W wyniku działań Izraela w regionie zginęło ponad 65 tys. osób.