W krajach muzułmańskich nawet najbardziej niewinny pomysł na lekcję może skończyć się źle. Przekonała się o tym pracująca w Sudanie brytyjska nauczycielka. Kobieta trafiła do aresztu, bo pozwoliła uczniom nazwać misia- maskotkę imieniem proroka Mahometa. Islamski sąd może jej za to wymierzyć karę 40 batów i trzech miesięcy więzienia - napisał Dziennik.
54-letnia Gillian Gibbons nie może uwierzyć w to, co ją spotkało. We wrześniu, podczas jednej z lekcji w pierwszej klasie, poprosiła dzieci o wybranie imienia pluszowemu misiowi, którym miały się opiekować przez następnych kilka miesięcy. Dzieci nazwały go Mohammed, używając jednego z najpowszechniejszych imion w krajach arabskich. Kilka tygodni później okazało się, że kilkoro rodziców poczuło się urażonych i oskarżyło nauczycielkę o bluźnierstwo. Sprawa trafiła do sudańskiego Ministerstwa Edukacji. Wszczęto oficjalne dochodzenie, a brytyjską nauczycielkę zatrzymała policja. Jak donosi z Chartumu agencja Reutera, nadanie imienia proroka zwierzęciu lub zabawce to poważne przestępstwo przeciwko prawu koranicznemu. Można za to dostać 40 batów i na trzy miesiące trafić do więzienia. O losie kobiety w najbliższym czasie ma zdecydować islamski sąd. "Bardzo się o nią martwimy. To była zupełnie niezamierzona i niewinna pomyłka. Pani Gibbons na pewno nie chciała obrazić wyznawców islamu" - powiedział Reuterowi Robert Boulos, dyrektor szkoły, w której pracowała Brytyjka. Dla bezpieczeństwa pozostałych pracowników dyrektor zdecydował o zamknięciu szkoły do końca stycznia.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.