Niemiecki Kościół katolicki, do którego przynależność deklaruje co trzeci spośród 80 min obywateli tego kraju, przerywa milczenie. Biskupi coraz głośniej krytykują całą klasę polityczną za odejście od ideałów wiary, by zyskać poparcie wyborców. Dostaje się głównie rządzącym chrześcijańskim demokratom kanclerz Angeli Merkel - napisał Dziennik.
Duszpasterz Kolonii i jedna z najważniejszych postaci niemieckiego kościoła, kardynał Joachim Meisner, nie przebiera ostatnio w słowach. - Minister nauki jest osobą wyjątkowo niewiarygodną i pozbawioną wszelkich zasad - powtarza znany z twardych sądów 74-let-ni duchowny podczas kazań oraz publicznych wystąpień. Adresatem jego krytyki jest wiceszefowa współrządzącej Niemcami CDU, minister ds. nauki Annette Schavan. Biskupa rozsierdziła forsowana przez minister zapowiedź złagodzenia restrykcyjnych przepisów dotyczących badań nad komórkami macierzystymi. Ostre słowa Meisnera to nie przypadek. - Kardynał może w każdej chwili powtórzyć krytykę. Nasze poglądy na temat badań nad komórkami macierzystymi są jasne: ludzkie embriony to życie i my będziemy go bronić. Tu nie ma miejsca na żadne kompromisy - dowiedział się Dziennik w Pałacu Arcybiskupim w Kolonii. Nasz rozmówca dodaje, że niemiecki Kościół za próby - jak to określił - majstrowania przy obowiązującym prawie dotyczącym badań nad komórkami macierzystymi będzie piętnować każdą siłę polityczną. - Nawet jeżeli ma w nazwie przymiotnik chrześcijańska - podkreślono. Właśnie tutaj obserwatorzy dostrzegają główną przyczynę tak ostrej reakcji kardynała Meisnera. Annette Schavan nie tylko wywodzi się z CDU (Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej), ale sama jest praktykującą katoliczką. 52-let-nia polityk była przez lata wiceprzewodniczącą Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików i działa w licznych organizacjach świeckich powiązanych z Kościołem. Mało tego, w roku 2001 była jedną z głównych orędowniczek wprowadzenia ustawy uniemożliwiaj ącej wykorzystanie ludzkich embrionów do celów naukowych. - Dla biskupów to jawna zdrada. Uważają, że CDU podlizuje się wyborcom, gubiąc swoje religijne korzenie - mówi Dziennikowi czołowy niemiecki publicysta kościelny Matthias Drobinski. Spór o komórki macierzyste to nie jedyny przypadek ostrego starcia na linii Kościół katolicki - klasa polityczna. Z podobną krytyką musiała ostatnio zmierzyć się inna chadecka minister w rządzie Angeli Merkel Ursula von der Leyen. Biskup z Augsburga Walter Mixa zarzucił jej, że rządowy program budowy żłobków to cios w tradycyjny model niemieckiej rodziny, w którym matka rezygnuje z kariery na rzecz wychowania dzieci. Hierarcha wymienia też ciosy z szefostwem Partii Zielonych, którzy zdążyli nazwać go już wichrzycielem i porównali do Pol Pota. - Kiedy spotkałem ostatnio biskupa Mixę, powiedział mi wprost: muszę nawet przejaskrawiać, bo inaczej nie przebiję się z tym, co Kościół ma do powiedzenia - relacjonuje w rozmowie z Dziennikiem Matthias Drobinski. Jego zdaniem hierarchowie zdecydowali się porzucić uległy ton, bo zorientowali się, że mimo oddania bez walki takich spraw, jak aborcja czy małżeństwa homoseksualne, Kościół wciąż traci wiernych: co roku ze wspólnoty występuje około 80 tys. osób. Nie zamierzają więc iść na dalsze ustępstwa i przypominają chrześcijańskim politykom o ich podstawowych obowiązkach. Zwłaszcza że godzenie się na „nowoczesność" jest drogą donikąd, co potwierdzają przykłady innych europejskich państw: w Austrii posłuszeństwo wobec Watykanu deklaruje wprawdzie prawie trzy czwarte społeczeństwa, ale zaledwie 14 proc. z nich uczęszcza na niedzielną mszę świętą. Jeszcze gorzej jest w Holandii czy Francji, gdzie praktykuje mniej niż co dziesiąty ochrzczony. Wpływy traci także Kościół w rządzonej przez socjalistów Hiszpanii. - Dlatego Kościół nie może już dłużej milczeć. Mówią, że jest denerwujący i archaiczny, ale on jest po prostu wymagający. Taki był i jest przecież od 2 tys. lat - Drobinski przypomina słowa kardynała Mixy.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.