Rzecznik prasowy KUL: Zapis w regulaminie pracy uczelni nie oznacza promocji homoseksualizmu

Komentarzy: 19

KAI/J

publikacja 30.01.2008 23:17

Zapis w regulaminie pracy KUL w żaden sposób nie oznacza promocji homoseksualizmu - odpowiada rzecznik prasowy lubelskiej uczelni na tezy dzisiejszego „Naszego Dziennika". Beata Górka podkreśla, że zapis o zakazie dyskryminacji ze względu na m.in. orientację seksualną jest zapisem zgodnym z Kodeksem Pracy i musiał się znaleźć w regulaminie uczelni.

„Nasz Dziennik” w tekście z 30 stycznia napisał, że pracownicy KUL podpisują „nowy regulamin w duchu poprawności politycznej uwzględniający tzw. orientację seksualną”. Chodzi o zapis o zakazie dyskryminacji. „Oznacza to, że pracodawca tej katolickiej uczelni nie będzie mógł odmówić zatrudnienia osobie ze względu na jej jawne deklarowanie czynów homoseksualnych” - pisze autor tekstu, Jacek Dytkowski. Pyta też, czy zatrudnienie osoby homoseksualnej nie będzie „przyzwoleniem na publiczne szerzenie zgorszenia” i twierdzi, że pracownicy uważają, że zmuszanie ich do odpisania dokumentu jest łamaniem ich sumień, i są „zastraszeni”. Obok tekstu jest m.in. rozmowa z rzecznikiem prasowym uczelni, Beatą Górką. Zapis, który wzbudził kontrowersje „Naszego Dziennika” to paragraf 77 regulaminu. Brzmi on: „Jakakolwiek dyskryminacja w zatrudnieniu, bezpośrednia lub pośrednia, w szczególności ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, religię, narodowość, przekonania polityczne, przynależność związkową, pochodzenie etniczne, wyznanie, orientacje seksualną, ze względu na zatrudnienie na czas określony lub nieokreślony, ze względu na zatrudnienie w pełnym lub niepełnym wymiarze czasu pracy jest niedopuszczalna”. Jak podkreśla Beata Górka, jest to dokładna kalka z Kodeksu Pracy. Natomiast oświadczenie, które podpisują pracownicy, jest informacją o tym, że pracownik zapoznał się z treścią regulaminu. - Wydaje mi się, że materiał, który przesłałam panu Dytkowskiemu właściwie niczego nie zmienił w jego sposobie rozumowania, bo teza, którą sobie założył, i tak została zrealizowana bez względu na to, co zostało powiedziane – mówi Beata Górka, rzecznik prasowy KUL. Podkreśla ona, że wywiedzenie z wpisu dotyczącego zakazu dyskryminacji ze względu na jakiekolwiek kryterium tezy, że pracodawca nie będzie mógł odmówić zatrudnienia osobie ze względu na jej jawnie deklarowane czyny homoseksualne, jest grubym nadużyciem. - Z zapisu o zakazie dyskryminacji wynika wyłącznie zakaz dyskryminacji, natomiast nie wynika z tego w żadnym stopniu promowanie postaw homoseksualnych – zaznacza Górka. - Uczelnia w żaden sposób takich postaw nie promuje, kierujemy się po pierwsze chrześcijańskim systemem wartości, po drugie statutem, w którym ten przepis o chrześcijańskim charakterze uczelni i konieczności respektowania naszych zasad jest również umieszczony i nie ma tu w zasadzie pola do dyskusji na tematy światopoglądowe – dodaje. Podkreśla też, że jeśli ktoś respektuje ten system wartości, a jest osobą o orientacji homoseksualnej, oznacza to tyle, że respektuje on to, co zawiera Katechizm Kościoła Katolickiego na ten temat. - Osoba nie praktykująca homoseksualizmu jest objęta ochroną Kościoła i nie jest pozbawiona niczego, co się w tym Kościele mieści – przypomina. - KKK jest jednoznaczny w kwestii traktowania osób homoseksualnych, ale też w kwestii sposobu, jak powinny one prowadzić swe życie. Nie ma tu żadnych wątpliwości i ten regulamin nie rozmija się ani z katechizmem, ani z wytycznymi Kongregacji Wychowania Katolickiego, ani ze statutem uczelni. Beata Górka zaznacza też, że pracodawca ma obowiązek umieścić tego typu sformułowania w regulaminie. - Tego rodzaju uregulowania dotyczące zakazu dyskryminacji ze względu na jakiekolwiek kryteria, znajdują się we wszystkich przepisach, począwszy od konstytucji RP, gdzie taki zapis jest w formie bardziej ogólnej, bez wymieniania wszystkich kryteriów, do Kodeksu Pracy, gdzie te kryteria są wymienione. Dodaje, że początkowo uczelnia chciała wprowadzić zapis odsyłający do Kodeksu, jednak inspektorzy pracy zwrócili uwagę, że nie jest to możliwe. - Gdybyśmy nie umieścili tego w regulaminie pracy, musielibyśmy wydać dodatkowe rozporządzenie. W Kodeksie pracy w par. 94 punkt 1 jest napisane, że pracodawca ma obowiązek udostępnienia przepisu i musi to zrobić w formie pisemnej. Ponieważ jesteśmy uczelnią funkcjonującą w pewnym porządku prawnym, musimy te obowiązki wypełniać – mówi Górka. Rzecznik prasowy zauważa, że żadne z podanych w zapisie kryteriów dyskryminacji „nie budzi tak niezdrowego zainteresowania „Naszego Dziennika” jak orientacja seksualna”. - Nikt nie protestuje przeciwko temu, że nie wolno dyskryminować człowieka ze względu na wyznanie – mówi. – A jest tak, że gdybyśmy chcieli zatrudnić osobę wyznania mojżeszowego, moglibyśmy to zrobić, gdyby osoba ta złożyła oświadczenie, że będzie respektować katolicki charakter uczelni i będzie dobrym pracownikiem. Górka uważa, że słowa o tym, że „pracownicy są zastraszeni i podpisują nowy regulamin” trudno komentować, bo nie odnoszą się do żadnego konkretu. - Podpis pod regulaminem oznacza jedynie to, że pracownik zapoznał się z treścią regulaminu, natomiast nie ma tam niczego typu, że pracownik ma dostosować swoje sumienie do wymogów regulaminu, przepis ten dotyczy wyłącznie zapoznania się z jego treścią, nie jest to żaden cyrograf – wyjaśnia. Podkreśla też, że nie było żadnych deklaracji, że ktoś odmawia podpisania regulaminu, bo kłóci się to z jego poczuciem przyzwoitości. Górka kwestionuje też zdanie o „szerzeniu zgorszenia”. - Żaden pracodawca nie ma prawa zapytać kandydata do pracy jakiej jest orientacji seksualnej, czy planuje założenie rodziny, czy planuje posiadanie dzieci ani jakiego jest wyznania, jeżeli człowiek, który przychodzi z aplikacją do pracy spełnia warunki, które są podane – podkreśla. - Pracodawca nie ma na to wpływu, bo jeśli ktoś chce zataić swoją orientację seksualną, to może to zrobić bez żadnego problemu – dodaje.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona