Tłumy przybyły do świątyni przy ul. Dewajtis, by zobaczyć na kościelnej wieży dwumetrową figurę mnicha i usłyszeć grany po raz pierwszy hejnał „Memento mori" - podaje Rzeczpospolita.
Pierwsza msza, w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, w pokamedulskim kościele na Bielanach została odprawiona po łacinie. W kazaniu arcybiskup Kazimierz Nycz mówił o przemijaniu, o czekaniu na to, co nieuchronne, a co jest tak ważne dla wszystkich chrześcijan. – „Memento mori” było u kamedułów jak „Dzień dobry” – mówił biskup. O przemijaniu przypomniał też hejnał „Memento mori”, którego kompozytorem jest Michał Lorenc. Choć słowa mówią o śmierci, to wszyscy są zgodni: brzmienie melodii jest radosne. – To przesłanie jest bardzo ważne, bo świat pędzi tak szybko, a ludzie nie mają czasu na chwilę refleksji. A powinni pomyśleć nad sensem istnienia – zauważyła Barbara Machczyńska, która była na wczorajszej mszy. Podczas odgrywania hejnału w oknie kościelnej wieży ukazała się postać mnicha w białym habicie. To figura Michała Wołodyjowskiego, bohatera Trylogii Henryka Sienkiewicza, który po miłosnym zawodzie wstąpił do kamedułów. I hejnał, i mnich to pomysł ks. Wojciecha Drozdowicza, proboszcza z ul. Dewajtis. Na razie wierni mogą usłyszeć melodię jedynie w niedzielę. Jeśli parafia zdobędzie środki na specjalne komputery (14 tys. zł), hejnał będzie słychać co dzień.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.