Jestem za przyjaznym dialogiem z Kościołem, z zachowaniem zasady autonomii, mówi premier Donald Tusk w wywiadzie dla KAI.
Tym co może dobrze służyć i państwu i Kościołowi - jeśli mogę pozwolić sobie na taką uwagę - jest zdrowy rozsądek i świadomość jak wielkim dobrem był Kościół w historii Polski, i jakim pozostaje także i dziś. Równocześnie, kiedy rozmawiam z biskupami, to mam odwagę mówić wyraźnie, że państwo polskie musi być odporne na naciski ze strony każdej grupy i każdej instytucji, Kościoła nie wyłączając. KAI: Wzajemne odniesienia reguluje umowa Polski ze Stolicą Apostolską. Konkordat gwarantuje autonomię i niezależność Państwa i Kościoła. Nie wyklucza też możliwości współpracy na pewnych polach. - Mam wrażenie, że niewielu zaangażowanych w spór o rolę Kościoła w Polsce - zarówno polityków jak i księży - faktycznie zna zapisy konkordatu. Gdybyśmy usiedli i rzetelnie przypomnieli sobie jak wyglądają zapisy konkordatu i polskiej konstytucji, to by się okazało, że pól do konfliktu właściwie nie ma. Jestem przekonany, że istnieje możliwość budowania nowoczesnego państwa i nowoczesnego społeczeństwa, w którym ludzie cieszą się wolnością, a państwo wykonuje swoje funkcje i w przyjazny sposób odbywa się współpraca państwa i Kościoła. We wszelkich sferach trzeba mieć odruch kierowania się zdrowym rozsądkiem. Zdrowy rozsądek, przyzwoitość i umiar są to cnoty przydatne w polityce od stuleci i niczym nie da się ich zastąpić. Doktryny i ideologie rodzą poważne kłopoty, także jeśli chodzi o relacje państwo-Kościół. Jestem więc za przyjaznym dialogiem z Kościołem, z zachowaniem wspomnianej zasady autonomii. KAI: 13 lutego miało miejsce spotkanie Komisji Wspólnej Przedstawicieli Rządu i Episkopatu. Rozmawiano m. in. o in vitro i konieczności jasnego prawa w tym zakresie. Jak Pańskim zdaniem sprawa ta winna być uregulowana? Jak wiadomo, demokracja opiera się na kompromisie. Czy jednak nie istnieją jakieś moralne granice kompromisu w tej właśnie sprawie? Jeśli istnieją, to jakie? - Problemy bioetyczne nie były dotąd w centrum uwagi polskich polityków. W kwestii in vitro dopiero nagle, bo za sprawą gwałtownej debaty publicznej, uświadomiliśmy sobie, że potrzebne są elementarne zapisy prawne regulujące tę sferę. Dziś można robić wszystko, gdyż nie chronią jej żadne regulacje. Musimy więc zacząć od przejrzenia i przyjęcia Konwencji Bioetycznej Rady Europy. Potrzebna jest też dalsza precyzyjna „mapa drogowa”, co zrobić w tej kwestii. Moją ambicją jest, żeby te działania nie były prowadzone w atmosferze przesadnego konfliktu. Nie widzę zagrożeń, jeśli chodzi o kluczowe zapisy konwencji bioetycznej. Nie sądzę, aby w tej sprawie wybuchła kolejna wojna ideologiczna. Później będzie czas na konkretne pytania, np. jakich metod leczenia i profilaktyki użyć, by bezpłodność przestała być problemem społecznym? A niestety w Polsce zaczyna już ona być problemem. In vitro nie może być traktowane jako „złoty klucz”, który rozwiązuje wszystkie problemy. Zakładam, że kiedy przyjmiemy Europejską Konwencję Bioetyczną, usiądziemy i zaczniemy dyskutować nad szczegółowymi przepisami. Dziś nikt nie ma monopolu na rację. Poprosiłem posła Jarosława Gowina o stworzenie zespołu, który zajmie się tym obszarem zagadnień. Nie chodzi bowiem tylko o in vitro, ale o całą dziedzinę tzw. inżynierii genetycznej. W ten sposób chcielibyśmy otworzyć dyskusję, w której zabiorą głos przedstawiciele partii politycznych, organizacji społecznych i oczywiście Kościoła.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.