Kościół Hiszpanii stanął przed ważnym wyborem

Czy pojednawczego Ricarda Blazqueza zastąpi na czele episkopatu wojowniczy Antonio Maria Rouco Varela - zastanawia się Rzeczpospolita.

Kilka dni przed wyborami do Kortezów (9 marca) Konferencja Episkopatu Hiszpanii wybiera przewodniczącego na najbliższe trzy lata. Nie brak opinii, że wobec przewidywanego zwycięstwa toczących wojnę z Kościołem socjalistów temu ostatniemu trzeba bardziej zdecydowanego i konserwatywnego przywódcy niż biskup Bilbao, który stał na czele episkopatu ostatnie trzy lata. Przed poniedziałkowym spotkaniem biskupów w siedzibie episkopatu przy calle Anastro w Madrycie nikt nie chciał komentować pod nazwiskiem stosunków Kościół – państwo. Rządzący socjaliści i tak już oskarżają biskupów o udział w kampanii opozycyjnej, prawicowej Partii Ludowej (PP). – Brakuje tylko tego, by startowali z list PP – mówią. Premier José Zapatero nie przestrzega przedwyborczego „rozejmu”, który sam zaproponował nuncjuszowi papieskiemu Manuelowi Monteiro. Grozi, że jeśli ponownie wygra wybory, pokaże biskupom, gdzie jest ich miejsce. W programie wyborczym socjalistów znalazła się zapowiedź zniesienia „przywilejów jednych wyznań kosztem innych”. Nasz rozmówca w episkopacie odrzuca zarzut, że Kościół prowadzi kampanię na rzecz prawicy. – Przez ostatnie 30 lat hiszpańscy biskupi regularnie prezentowali swoje opinie, zabieranie głosu przed wyborami nie jest niczym niezwykłym. Udzielają wskazówek moralnych, nie politycznych. Nie mówią, na kogo głosować – zapewnia. Kościół jego zdaniem ma się dobrze, co weekend na msze przychodzi 10 milionów z 40 milionów Hiszpanów. – Nie ma żadnej innej instytucji w naszym kraju, tym bardziej partii politycznej, która miałaby takie wyniki – podkreśla. W weekend wybieram się na mszę do katedry Almudena w centrum Madrytu i odnoszę zupełnie inne wrażenie. W środku garstka ludzi. W dodatku 90 proc. przyszło na chrzest, który ma się odbyć po mszy. Ksiądz prosi, by uzbroić się w cierpliwość: wszystko razem potrwa najwyżej 50 minut. Przez całą mszę przychodzą na chrzest kolejni krewni i znajomi. Witają się wylewnie. Uściskom i pocałunkom nie ma końca. Ksiądz coś tam mówi, ale kto by go słuchał. Po strojach i fryzurach pań można wnosić, że chrzest w Almudenie jest tylko nudnym – choć koniecznym – wstępem do przyjęcia. Zapach perfum przyprawia o ból głowy. Toczone półgłosem rozmówki i śmiechy utrudniają skupienie. Ale nie czarnemu jak heban Afrykańczykowi w nieudolnej podróbce markowego dresu i równie marnych adidasach, który przysiadł na drugim końcu mojej ławki. Ręce ma złożone jak dziecko, gdy uczy się je modlić. Mamrocze w swoim języku modlitwy, wie, kiedy wstać, kiedy usiąść. Gdy przychodzi pora tacy, przetrząsa kieszenie i wrzuca wysupłane eurocenty do koszyczka, w którym leży tylko jeden banknot, pewnie dar ojca kandydata na chrześcijanina. Na wezwanie do przekazania sobie znaku pokoju Hiszpanie znów zaczynają się hałaśliwie ściskać i całować we własnym gronie. Czarnoskóry imigrant rzuca mi pełne desperacji spojrzenie. Ma lodowatą dłoń. Czy Hiszpanom trzeba posłać czarnoskórych misjonarzy? Mój rozmówca przyznaje, że brak powołań jest problemem. – Mamy coraz mniej młodzieży, a więc i potencjalnych kandydatów na księży. Hiszpania to kraj starzejących się ludzi – tłumaczy.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 1 2 3 4 5 6
29°C Środa
wieczór
26°C Czwartek
noc
21°C Czwartek
rano
29°C Czwartek
dzień
wiecej »