Pisma erotyczne znikają z Empiku

Półka z napisem „Tylko dla dorosłych” zniknie w ciągu najbliższych tygodni. - Te pisma stanowiły ułamek obrotu nieproporcjonalny do powierzchni na półkach, jaką zajmowały - mówi Monika Marianowicz z Empiku. - Nasi klienci nie są zainteresowani taką tematyką. Wolą kupować czasopisma komputerowe czy kobiece. Jednak wydawcy „różowej prasy” w te tłumaczenia nie wierzą. - Argument ekonomiczny jest trudny do zbicia, ale na pewno znalazłyby się tytuły, na których Empik zarabia dużo mniej - tłumaczy Krzysztof Garwatowski, dyrektor programowy wydawnictwa Pink Press, które ma w ofercie kilkadziesiąt tytułów. - To niebezpieczna decyzja. Dziś nieopłacalne jest sprzedawanie pism erotycznych, a jutro może się okazać, że tak samo będzie argumentowane wycofanie na przykład „Trybuny” czy „Naszego Dziennika”. A wszyscy będą wiedzieli, że chodzi o linię polityczną tych tytułów. Garwatowski dodaje też, że pisma dla dorosłych są drogie i sieć może liczyć na wysoką marżę. Przedstawicielka sieci Empik twierdzi stanowczo, że treść pism nie wpłynęła na decyzję sieci salonów: - Zadecydowały względy ekonomiczne. Inne salony prasowe nie zamierzają jednak wycofywać się ze sprzedaży świerszczyków. Zdaniem Krystyny Doktorowicz, medioznawcy z Uniwersytetu Śląskiego, decyzja Empilui jest zrozumiała: - Chce być prestiżową instytucją. A u nas reguły sprzedaży tych pism są mało restrykcyjne. W niektórych europejskich krajach takie magazyny można kupić tylko w sklepie z wydawnictwami pornograficznymi albo w dziale zabezpieczonym przed dziećmi. Wśród tytułów, z których rezygnuje Empik, nie ma „Playboya” i „CKM”. - Uznali, że gramy w innej lidze. I słusznie - mówi Marcin Meller, redaktor naczelny „Playboya”. - Nie ukrywam, że moje pismo stara się, by zdjęcia na okładkach nie były zbyt prowokacyjne. Często bardziej roznegliżowane okazują się modelki z okładek kobiecych magazynów niż te z okładki „Playboya” - dodaje.