Bush - mimo że jest protestantem - jest jednak pierwszym katolickim prezydentem USA. Identyfikuje się z katolicką ideologią, co widać w jego podejściu do polityki i spraw społecznych. Katolicka optyka świata zainspirowała go dużo bardziej niż nauczanie protestanckie. Ma więc z papieżem Benedyktem dogmatykiem wiele wspólnego - mówi Dziennikowi amerykański politolog, Michael Novak
ELIZA SARNACKA-MAHONEY: Po co papież Benedykt XVI przyjeżdża do USA? MICHAEL NOVAK: Benedykt XVI zapowiedział, że nie będzie podróżował tyle, co jego poprzednik, z wyjątkiem tych przyczółków światowego katolicyzmu, które są dla niego i Kościoła wyjątkowo ważne. Ameryka jest właśnie takim miejscem. Amerykański Kościół mimo wzlotów i upadków trzyma się bardzo dobrze. Kiedy przyjechał Jan Paweł II w 1979 r., w USA było około 50 mln katolików. Dzisiaj ta liczba zbliża się do 70. Dane mówią więc same za siebie. Nawet jeżeli uwzględnimy, że w ostatnich trzydziestu latach spadła liczba sumiennie praktykujących, to i tak mówimy o około 40 proc. wiernych obecnych na niedzielnej mszy. To wynik o niebo lepszy niż w większości krajów europejskich, poza Polską czy Irlandią. Nie bez znaczenia jest i to, że w USA działa rekordowa liczba katolickich wyższych uczelni, grubo ponad 200. Takie intelektualne zaplecze to skarb i papież świetnie to rozumie. Zaplanował spotkanie nie tylko z amerykańskimi biskupami, ale i z głowami katolickiej akademii oraz prominentnymi katolickimi intelektualistami. - Papieża powita na lotnisku osobiście prezydent Bush. Taki zaszczyt nie spotkał do tej pory żadnego zagranicznego gościa. Co to oznacza? - Brzmi to niedorzecznie, ale Bush mimo że jest protestantem, jest jednak pierwszym katolickim prezydentem USA. Świetnie zna historię Kościoła katolickiego i jego doktrynę. Identyfikuje się z katolicką ideologią, co widać w jego podejściu do polityki i spraw społecznych. Katolicka optyka świata zainspirowała go dużo bardziej niż nauczanie protestanckie. Ma więc z papieżem Benedyktem dogmatykiem wiele wspólnego. Huczne przyjęcie Benedykta XVI w Waszyngtonie nie jest więc przypadkiem. - Gdzie uwidacznia się wpływ doktryny Kościoła na politykę Busha? - W dostrzeganiu konieczności pomocy biedniejszym i mniej zaradnym. W bezkompromisowym konserwatyzmie, w jego poglądach na aborcję, eutanazję, małżeństwo, komórki macierzyste. W jego inicjatywach na rzecz Afryki. Gdyby nie Bush, to kto wie, być może miliony afrykańskich dzieci nie mogłyby uczęszczać do szkoły ani jeść przynajmniej jednego posiłku dziennie. Jego wkład na rzecz walki z AIDS uratował przed chorobą i śmiercią kolejne miliony mieszkańców Czarnego Lądu. Papież Benedykt XVI docenia ten aspekt działalności Busha. Drugim wspólnym punktem obu przywódców jest ich stosunek do moralnego relatywizmu. Cokolwiek myślimy o amerykańskiej inwazji na Irak, nie możemy zaprzeczyć, że Bush podjął swoją decyzję, widząc wśród światowych przywódców narastający opór, by otwarcie nazywać zło - złem, a dobro - dobrem. Podobnie jak Benedykt XVI Bush uważa, że silny moralny kręgosłup jest dla wolnego społeczeństwa najważniejszy. W katolickim papieżu znajduje pokrewną duszę i olbrzymi osobisty autorytet. - Łączy ich więc wszystko, a dzieli jedynie stosunek do wojny w Iraku.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.