W Polsce nie ma ani jednej centralnej komórki monitorującej działania groźnych sekt i związków ukrywających się pod szyldem "kultu religijnego" - alarmuje Nasz Dziennik.
Na teren Polski przenikają i prowadzą działalność werbownicy niebezpiecznej sekty Aum Shinri Kryo "Najwyższa Prawda" - alarmują działacze pozarządowych organizacji zajmujących się problematyką sekt i groźnych kultów. W krajach Europy Zachodniej odnotowuje się coraz częstsze przypadki tworzenia grup terrorystycznych pod szyldem "kultów religijnych". MSWiA bagatelizuje problem, tłumacząc, że w polskim systemie prawnym nie funkcjonuje określenie sekty. Polska jest jedynym dużym krajem europejskim, w którym nie funkcjonuje w ramach policji ani służb specjalnych centralna komórka zajmująca się monitorowaniem działalności sekt. Jedyna taka instytucja: międzyresortowy zespół do spraw nowych ruchów religijnych, została zlikwidowana w 2001 roku. Od tego czasu nie podjęto żadnych działań, które by ten stan rzeczy zmieniły. Zdaniem posła Marka Biernackiego (PO), byłego szefa MSWiA, to błąd, który może mieć katastrofalne następstwa. A resort Grzegorza Schetyny kuriozalnie tłumaczy, że "polskie prawo nie zna pojęcia 'sekta'". - Jakieś pół roku temu z Komendy Głównej skontaktowała się ze mną za pomocą e-maila jedna policjantka, pytając o możliwość współpracy. Odpisałem, że oczywiście, że bardzo się cieszę, że wychodzą z takim pomysłem, i na tym się skończyło. Nie dostałem już żadnej odpowiedzi. Jeden e-mail, zero konkretów - mówi Dariusz Hryciuk z Centrum Przeciwdziałania Psychomanipulacji w Lublinie. I nic dziwnego. Jak się okazuje, resort spraw wewnętrznych i administracji powodów do zajęcia się sektami i groźnymi kultami nie widzi z bardzo prozaicznych przyczyn. - Polski system prawny nie zna pojęcia "sekta" - przekonuje Wioletta Paprocka, rzecznik prasowy MSWiA. Na zagrożenia, jakie płyną ze strony sekt i pseudoreligijnych kultów, zwrócono uwagę w połowie lat 80. Najpierw był tzw. raport Cottrella, następnie w 1991 r. raport Hunta, w którym wyrażano zaniepokojenie rozwojem działalności sekt. W 1996 r. we Francji 16 członków jednej z sekt popełniło samobójstwo. Rok później resort bezpieczeństwa Francji poinformował polskie władze o sygnałach wskazujących na próby przenikania z krajów Europy Zachodniej sekciarzy, głównie nawiązujących do filozofii dalekowschodnich, właśnie na teren Polski. W 1999 r. Rada Europy przyjęła kolejny raport autorstwa Adriana Natase, a na jego podstawie przygotowano rekomendację Zgromadzenia Rady Europy, która wezwała m.in. do powołania i wspierania centrów informacji o sektach, a przede wszystkim powołania w krajach Europy Środkowej i Wschodniej centralnych ośrodków informacji i obserwacji sekt i nowych kultów religijnych. Polskie władze do dziś nie wypełniły unijnych zaleceń w tej materii - więcej, w tym sezonie wakacyjnym młodzież jest praktycznie bezbronna wobec werbunkowej, destrukcyjnej działalności grup sekciarskich i ukrywających się pod ich szyldami organizacji paraterrorystycznych. - Minister spraw wewnętrznych i administracji, jako minister właściwy do spraw wyznań religijnych oraz mniejszości narodowych i etnicznych, nie zajmuje się sektami, nie monitoruje i nie kontroluje działalności grup, które potocznie mogą być takim mianem określane - przyznaje Wioletta Paprocka z MSWiA. I tłumaczy, że obowiązujące w Polsce akty prawne, m.in. ustawa o gwarancji wolności sumienia i wyznania, nie przewidują dla szefa MSWiA funkcji kontrolnych nad działalnością Kościołów i związków wyznaniowych. Tyle że nie chodzi o monitoring legalnie działających związków wyznaniowych, a niezarejestrowanych grup kultowych przenikających na teren Polski.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.