Przemówienie Benedykta XVI na powitanie młodzieży w Sydney

Brak komentarzy: 0

Radio Watykańskie/a.

publikacja 19.07.2008 05:31

Jest coś złowieszczego w tym, że wolność i tolerancja tak często oddzielane są od prawdy. Przyczyniają się do tego szeroko rozpowszechnione dzisiaj poglądy, że nie ma prawdy absolutnej, która by kierowała naszym życiem - mówił Benedykt XVI do młodzieży w Sydney.

Ośmieleni wołali: nawróćcie się, przyjmijcie chrzest, przyjmijcie Ducha Świętego (por. Dz 2, 37-38)! Młoda wspólnota chrześcijańska, trwająca w nauce apostołów, we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie (por. Dz 2, 42), zaczęła przeciwstawiać się zepsuciu kultury, w której żyła (por. Dz 2, 40), troszczyć się o swoich członków (por. Dz 2, 44-47), bronić wiary w Jezusa w obliczu wrogości (por. Dz 4, 33) i uzdrawiać chorych (por. Dz 5, 2-16). Posłuszni nakazowi Chrystusa, wyruszyli, by dawać świadectwo największemu wydarzeniu w historii świata: temu, że Bóg stał się jednym z nas, że wszedł w dzieje ludzkości, by je przemieniać, i że mamy zanurzyć się w zbawczej miłości Chrystusa, która triumfuje nad złem i śmiercią. Św. Paweł w swej słynnej mowie na Areopagu w następujący sposób sformułował to przesłanie: Bóg daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko, aby wszystkie narody szukały Boga; może dotkną Go i znajdą niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. W Nim bowiem żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (por. Dz 17, 25-28). Od tamtego czasu mężczyźni i kobiety wyruszają, by opowiadać tę samą historię, dając świadectwo Chrystusowej prawdzie i miłości i wnosząc swój wkład w misję Kościoła. Dzisiaj wspominamy owych pierwszych kapłanów, siostry i braci, którzy dotarli do tych wybrzeży i w inne rejony Pacyfiku z Irlandii, Francji, Wielkiej Brytanii i z innych krajów Europy. Większość z nich to byli młodzi ludzie – niektórzy nie mieli nawet dwudziestu lat – i kiedy żegnali się z rodzicami, braćmi, siostrami i przyjaciółmi, wiedzieli, że najprawdopodobniej już nie powrócą do rodzinnego domu. Całe ich życie było bezinteresownym świadectwem chrześcijańskim. Stali się pokornymi, lecz wytrwałymi twórcami wielkiej części społecznego i duchowego dziedzictwa, które jeszcze dzisiaj rodzi w tych narodach dobroć, współczucie i wyznacza cel. Potrafili zainspirować także kolejne pokolenie. Natychmiast przychodzi nam na myśl wiara, która krzepiła bł. Marię MacKillop w jej mocnej determinacji, by kształcić przede wszystkim ubogich, a bł. Piotra To Rota podtrzymywała w niezłomnym przekonaniu, że kierujący wspólnotą musi zawsze odwoływać się do Ewangelii. Pomyślcie też o waszych dziadkach i rodzicach, którzy jako pierwsi wychowywali was w wierze. Oni także, z miłości do was, poświęcili mnóstwo czasu i sił. Wspomagani przez księży parafialnych i nauczycieli, mają do spełnienia, nie zawsze łatwe, ale dające wielką satysfakcję zadanie –prowadzić was ku wszystkiemu, co dobre i prawdziwe. Winni to czynić poprzez własne świadectwo – nauczanie i przykład życia w wierze chrześcijańskiej. Dzisiaj nadeszła moja kolej. Niektórym spośród nas może się wydawać, że dotarli na skraj świata! Dla osób w waszym wieku każdy lot niesie ze sobą zachwycającą perspektywę. We mnie jednak ten lot budził pewien niepokój! A przecież widok naszej planety z góry jest naprawdę cudowny. Skrzące się Morze Śródziemne, bezkresna pustynia w północnej Afryce, bujność azjatyckich lasów, bezmiar Pacyfiku, horyzont, nad którym wschodzi i zachodzi słońce, i pełna majestatu wspaniałość australijskiej przyrody, którą miałem okazję radować się przez te ostatnie dni – wszystko to wzbudziło we mnie onieśmielenie. To tak, jakby przebiec spojrzeniem historię stworzenia opisaną w Księdze Rodzaju – światłość i ciemność, słońce i księżyc, wody, ziemię i żywe istoty, a wszystko to było „dobre” w oczach Boga (por. Rdz 1, 1-2, 4). Kto, zanurzony w takim pięknie, nie powtórzyłby za Psalmistą, sławiąc Boga: „Jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!” (Ps 8, 2). Lecz jest coś więcej – coś, co trudno dostrzec z wysokości nieba – mężczyźni i kobiety, uczynieni ni mniej, ni więcej tylko na obraz i podobieństwo Boga (por. Rdz 1, 26). W sercu tego cudu stworzenia jesteśmy wy i ja, rodzina ludzka uwieńczona „chwałą i czcią”(Ps 8, 6). Jakież to wspaniałe! Za Psalmistą powtarzamy szeptem: “Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz?” (Ps 8, 5). Cisza, duch dziękczynienia, moc świętości pozwalają na snucie refleksji.