Twierdzenie, że in vitro jest jedyną szansą dla kobiet cierpiących na bezpłodność, jest fałszywe - stwierdził na łamach dziennika Polska prof. Marian Gabryś z AM we Wrocławiu. Jego zdaniem prof. Marian Szamatowicz nie ma racji, przedstawiając metodę zapłodnienia pozaustrojowego jako formę leczenia bezpłodności..
Są również inne podobnie skuteczne sposoby, które jednak nie są tak promowane, bo nie są one podobnie intratne. Dla ludzi młodych, będących w wieku prokreacyjnym, coraz częściej źródłem wiedzy jest internet. Gdy do niego wejdą i wpiszą hasło "bezpłodność", wyskoczy im jedno: in vitro. Metoda ta jest bowiem niewątpliwie najlepiej sprzedanym marketingowo sposobem na "leczenie bezpłodności". Dzieje się tak m.in. dlatego, że wiele firm jest zainteresowanych sprzedażą produkowanego przez siebie wysoce precyzyjnego, ale równocześnie drogiego sprzętu, niezbędnego przy stosowaniu tej metody. Firmy te przedstawiają więc in vitro jako jedyną skuteczną metodę walki z bezpłodnością i nie szczędzą środków na jej promocję. Tymczasem od dawna znane są także inne, tak samo skuteczne sposoby leczenia bezpłodności. Taką metodą jest NaProTechnologia, czyli naturalna metoda przywrócenia prokreacji. Podstawową jej zaletą, odróżniającą ją od zapłodnienia pozaustrojowego, jest to, że prowadzi ona do rzeczywistego wyleczenia bezpłodności. W trakcie kuracji z zastosowaniem leków przywraca się bowiem kobiecie naturalny cykl jajeczkowania. Wadą tej metody, dla wielu nie do przyjęcia, jest jej czasochłonność. Wymaga ona bowiem nawet kilkumiesięcznej diagnostyki. Ludzie, zwłaszcza wychowani na Zachodzie, przyzwyczaili się, że mają wszystko natychmiast i na zawołanie. Formułę "płacę i wymagam" przenoszą więc, niestety, na dziedziny życia, w których nie ma dla niej miejsca - na zdrowie. Tu jednak panują inne prawa i pośpiech nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Dziś te zachowania coraz częściej zaobserwować możemy w Polsce. Skuteczność NaProTechnologii jest taka sama jak in vitro. Mierzona miarą tzw. wskaźnika dzieci wziętych do domu oscyluje w granicach 30 proc., czyli tyle samo co zapłodnienie pozaustrojowe. Metoda ta jest znacznie tańsza, a lekarstwa stosowane w trakcie leczenia są znacznie mniej agresywne dla organizmu. Przy in vitro stosuje się bowiem nienaturalnie wysokie dawki hormonów, nierzadko nieobojętne dla zdrowia. Wypowiedź prof. Gabrysia jest odpowiedzią na opublikowany wcześniej przez Polskę artykuł prof. Szamotowicza pt. "In vitro nie jest zabijaniem ludzi, ale jedyną szansą dla bezpłodnych par".
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.