Gruzja: Pomocy trzeba od zaraz

„Gruzini potrzebują natychmiastowej pomocy. Rośnie liczba uchodźców. Wielu z nich nie ma dosłownie nic. Uciekli tak jak stali" - ten dramatyczny apel o pomoc kieruje dyrektor gruzińskiej Caritas. Ks. Witold Szulczyński SDB podkreśla, że liczy się każdy przekazany grosz. Sytuacja jest tym trudniejsza, że międzynarodowa pomoc dopiero jest organizowana, a na miejscu potrzeba jej od zaraz.

- Z Gruzji docierają sprzeczne informacje o przerwaniu walk i o tym, że trwają one nadal. Jak wygląda sytuacja w Tbilisi? Ks. W. Szulczyński: Rozmawiałem z arcybiskupem nuncjuszem i z porannych informacji wynikało, że w Gruzji już nie strzelają. Nie wiem, czy to jest prawda, bo różnie mówią. Rano też słyszałem, że wojska rosyjskie zobowiązały się do wycofania z okolic górskich i mam nadzieję, że tak będzie. Do Gruzji, a szczególnie do Tbilisi, napływają uchodźcy. Jest ich coraz więcej. Wczoraj np. w jednym z miejsc, gdzie pomagamy uchodźcom, mieliśmy 260 osób, dzisiaj na obiad mamy już 350. W drugim było 220, a jest ponad 250. Do tego dochodzi jeszcze jedno miejsce, gdzie jest około 130 osób, a właśnie dowiedziałem się o kolejnym, gdzie jest też około 120 osób. - W jakim położeniu są ci ludzie? Zdołali coś z sobą zabrać? Ks. W. Szulczyński: Nie mają nic. Wczoraj zrobiłem zdjęcie w pokoju, gdzie jest osiem łóżek, a mieszka 12 uchodźców – trzy rodziny. Mają trzy haczyki na ścianie: na jednym wisi mały ręcznik, na drugim damska torebka, na trzecim plastikowa torba – i to jest wszystko, co tych 12 osób posiada w tej chwili. Ich własnością jest tylko to, co mają na sobie i te rzeczy widoczne na zdjęciu. Jest to po prostu dramat i tragedia, bo ci ludzie stracili wszystko: dobytek całego życia, najbliższych, bo w każdej prawie rodzinie ktoś zginął albo zaginął. Rozpacz, beznadzieja, tragedia... - Czy Gruzińska Caritas usiłuje pomagać? Ks. W. Szulczyński: My tu nie jesteśmy dużą organizacją, ale uruchomiliśmy wszystkie środki, jakimi dysponujemy. Tym ludziom potrzeba przede wszystkim jedzenia. Niektórzy są w bamboszach, w kapciach, nie mają nawet odzieży na zmianę. Wczoraj jedna kobieta mi pokazywała, jak zmienia dziecku jednorazowe pieluchy: pierze, suszy i zakłada. Od przyjaciół i dobroczyńców z Włoch dostajemy jakieś obietnice z tamtejszych parafii, a także z Caritas diecezjalnych. Caritas włoska, francuska, niemiecka się organizują, ale to wszystko trwa – musimy im wysłać projekt z budżetem, oni muszą to rozpatrzyć, potem wysłać. Tymczasem ci ludzie tu chcieli jeść przedwczoraj, wczoraj, chcą jeść dzisiaj i jutro. Potrzebne im są pieluchy. Poza tym niektórzy śpią na podłodze, bo nie ma łóżek ani materaców, nie mówiąc już nawet o kocach czy prześcieradłach. - Caritas Polska wysłała już pierwszy transport. Co jest potrzebne najbardziej? Ks. W. Szulczyński: Potrzeba praktycznie wszystkiego – mydła i nawet papieru toaletowego nie mają. Dzwonił dziś mój kolega z ambasady polskiej i mówił, że w drodze jest samolot z lekarstwami. Być może dostaniemy jakieś jedzenie z Polski. Mam nadzieję, bo nasze zapasy szybko się kończą, a tu niektóre hurtownie są pozamykane, a w innych nic nie zostało. Także nie można kupić wszystkiego. Jest problem z zakupem najzwyklejszych rzeczy, jak np. kasza. Organizujemy też zakup lekarstw, bandaży, dużo gazy potrzeba, bo w szpitalach jest mnóstwo poparzonych – takie mamy przynajmniej informacje. Nasza lekarka tym się zajmuje i ma to dzisiaj dostarczyć. Jeśli dostaniemy część z tego, co przyjdzie do polskiej ambasady, będzie to duża pomoc, bo mamy znajomych lekarzy w różnych szpitalach, i to od razu pójdzie do tych ludzi, którym tego rzeczywiście potrzeba.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
16°C Piątek
noc
11°C Piątek
rano
17°C Piątek
dzień
18°C Piątek
wieczór
wiecej »