O prawne uznanie Kościoła katolickiego przez władze Grecji zaapelował metropolita Naxos, Tinos, Andros i Mykonos abp Nikolaos Printezis. W kraju tym żyje 350 tys. katolików. Latem liczba ta powiększa się o miliony turystów, którzy odwiedzają Grecję.
W wywiadzie dla dziennika „Elefthérotypia” 67-letni hierarcha wyraził ubolewanie, że „duża część świata politycznego, w tym obecni ministrowie, charakteryzuje się jeśli nie nieufnością, to przynajmniej stronniczością, wynikającą z wielkiej ignorancji” w stosunku do Kościoła katolickiego. Jego istnienie jest w Grecji uznawane de facto, nie ma jednak żadnych przepisów regulujących jego stosunki z państwem. Stwarza to przeszkody np. w tworzeniu nowych miejsc kultu i nie daje prawa do korzystania z pomocy państwa w trosce o kościelne zabytki, których utrzymanie przekracza możliwości finansowe niewielkiej wspólnoty katolickiej. Abp Printezis obawia się, że odmawiając od lat prawnego uznania Kościoła katolickiego władze kierują się nie względami prawnymi, lecz oportunizmem, związanym z ewentualnym kosztem politycznym swojej decyzji. Ponad 90 proc. mieszkańców Grecji należy bowiem do Kościoła prawosławnego, który nie jest oddzielony od państwa i ma status Kościoła państwowego. Głos w tej sprawie zabrał w marcu 2005 r. papież Jan Paweł II. Prosił władze o nadanie Kościołowi „statusu prawnego, którego brakuje, a który byłby znakiem pełnego uznania jego praw, podobnie jak we wszystkich krajach Unii Europejskiej”, której Grecja jest członkiem.
Jak twierdzą, żadna z polskich kopalń nie jest w stanie spełnić tych norm.
Zmusił astronautów z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) do schronienia się w statku kosmicznym.
Egipt i ZEA są skłonne do udziału w powojennym systemie bezpieczeństwa w Strefie Gazy
Na tle reszty Europy jesteśmy rekordzistami - pisze czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna".
na wniosek bp. Romualda Kamińskiego, ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej.