- Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy - mówili ludzie, którzy tu trafili. - Żywą szopkę, tak, ale żeby całe Betlejem? Przez 4 dni, od wigilii Bożego Narodzenia do soboty 27 grudnia w Głuszycy koło Wałbrzycha można odwiedzać niezwykłe miejsce - prawdziwą wioskę betlejemską z czasów narodzin Jezusa.
Żywe Betlejem to 30 domków, w których zagrało około 70 osób i kilkadziesiąt zwierząt. To najprawdopodobniej jedyne takie przedsięwzięcie w Polsce, zorganizowane już po raz drugi. W tym roku, Żywe Betlejem odwiedziła jeszcze większa liczba osób niż poprzednio. Organizatorzy wstępnie szacują, że było to około 6 tys. osób. W przygotowanie zaangażowały się duszpasterstwo parafii Chrystusa Króla, Urząd miejski w Głuszycy i Fundacja Katolicka Inicjatywa Berit. Wszyscy zapewniają, że w przyszłym roku będzie jaszcze lepiej. – Chcieliśmy zaangażować lokalne środowisko, jakim jest społeczność parafii do jakiegoś dobrego dzieła, które z jednej strony zaangażuje ich w życie swojego Kościoła, a z drugiej będzie emanowało czym dobrym na zewnątrz mówi ks. Józef Molenda dziekan dekanatu Głuszyca i proboszcz w kościele Chrystusa Króla, wokół którego w ciągu kilku dni wyrosła mała wioska. Organizatorom chodzi o odtworzenie klimatu tamtych czasów, gdzie nikt się nie spieszy, nie goni za czymś. Gdzie można spokojnie podejść do Jezusa i pokłonić się Mu. Nikogo nie trzeba było szczególnie namawiać. Większość osób, która wystąpiła rok wcześniej, wzięła udział, również w tegorocznym Betlejem. Poszukiwano jedynie nowych postaci. Bycie w Betlejem to ciekawe przeżycie nie tylko dla odwiedzających, ale także dla tych, którzy grają poszczególne postaci. – Muszę przyznać, że uczestnictwo w tym wydarzeniu bardzo zmieniło moje spojrzenie na te święta – mówi 17-letnia Ania Błaszczyk, grająca rolę Maryi – teraz mają jakąś magię, moc, człowiek jest szczęśliwszy i chce obdarowywać tym szczęściem innych. W przyszłości poszczególne domki mają być związane z konkretnymi rodzinami, które będą się nimi opiekować. Pomysł ten udało się częściowo zrealizować już w tym roku. – Można powiedzieć, że w naszym domu to już tradycja.– mówi Andrzej Toman, kowal. – Jest Betlejem, więc przychodzimy. Jestem tu ze swoim ośmioletnim synem Karolem, z którym wspólnie kujemy żelazo. – Ja jestem tu z córką – mówi Edyta Rajter – mamy chatkę z domowymi wypiekami, którymi częstujemy odwiedzających nas gości. Przygotowania do Betlejem angażują społeczność parafii już kilka miesięcy wcześniej. Każdy wie jaką role będzie odgrywał, wiec poszukuje rozmaitych elementów stroju czy wyposażenia swego domku. – Kiedy patrzę na ludzi, którzy tu przyszli, to widzę, że na pewno warto było się w to zaangażować – mówi Danuta Sobieraj. – Nawet pomimo trudu i tego, że tych kilku wieczorów nie spędziłam w domu z rodziną. – Trochę na mrozie palce grabieją i trudno się pracuje, ale nie narzekam, bo sama się zgłosiłam – mówi 74 letnia Irena Łuszczyk, robiąca na drutach. – Wczoraj udało mi się zrobić cały szalik. Chciałam tu być już w ubiegłym roku, ale choroba mi nie pozwoliła, dlatego tym bardziej się cieszę, że mogę być tu teraz. – Siedzę naprzeciw wejścia, wiec obserwuję ludzi, którzy tu wchodzą – mówi Beata Tarasiuk, grająca rolę prządki. – Najczęściej są to całe rodziny. Widzę ich zaskoczenie, bo wyobrażali sobie, że będzie to jakaś żywa szopka, a tu widzą mnóstwo rekwizytów, wiele domów, a w każdym coś się dzieje. Ja przędę wełnę na kołowrotku. Ludzie zatrzymują się, robią zdjęcia, rozmawiają z nami, zaczynają wspominać jak ich babcie przędły na takich kołowrotkach. Podobnie jest przy pozostałych domkach. – Bardzo chętnie zaangażowałem się również w tym roku, ze względu na panującą tu szczególnie niezwykłą atmosferę – dodaje Jakub Żurowski. – Odwiedzają nas ludzie z całego regionu, od Wałbrzycha do Kłodzka – informuje Andrzej Sterecki, strażnik Betlejem, który wystawiał przybyłym certyfikaty pobytu w wiosce. – Ale nie brakuje osób i z całej Polski a nawet innych krajów, którzy przyjechali do swych rodzin na święta. – To jest bardzo duże i pozytywne zaskoczenie – mówi Jakub Mazur z Wrocławia, który odwiedził Betlejem z rodziną. – Znamy Głuszycę od lat, ale nie spodziewaliśmy się dzieła wykonanego na tak wysokim poziomie, z tak dużą dbałością o detale. Mogę na pewno polecić to innym, szczególnie rodzinom z małymi dziećmi i powiedzieć, że warto było tu przyjechać, przeżyć i doświadczyć tej Bożonarodzeniowej atmosfery tak bardzo namacalnie. Ale to nie koniec atrakcji. Na zakończenie każdego dnia był jeszcze „deser” w postaci jasełek. Oczy ze zdziwienia otwierali jednak, ci którzy oczekiwali tradycyjnych kolędników. – To jest misterium bożonarodzeniowe – wyjaśnia ks. Grzegorz Umiński, który do występu przygotowywał prawie trzydziestoosobową grupę młodzieży. – To przekazanie radości z Bożego Narodzenia, którą ma młodzież w swych sercach. Przekazanie w nowoczesny sposób, za pomocą obrazu, dźwięku, tańca, ruchu scenicznego.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.