Ksiądz Franz Trinkfaß dobrowolnie odejdzie latem z parafii Świętej Rodziny w austriackim mieście Wels, leżącym na terenie diecezji Linz. Za zgodą biskupa Ludwiga Schwarza, zostanie proboszczem innego kościoła.
Ostatnie miesiące były niezwykle trudnym czasem dla Trinkfaßa. Niemożliwe okazało się znalezienie porozumienia z członkami zbuntowanej rady parafialnej, którzy przez lata przywykli do współprowadzenia nabożeństw oraz liturgii, w sposób sprzeczny z wytycznymi Rzymu. Pierwszym problemem, na jaki natknął się ksiądz, był brak odpowiedniej osoby, która mogłaby przygotować dzieci do pierwszej komunii – osoby, która sama uczęszczałaby na niedzielne msze i przystępowała do spowiedzi. Kiedy rada odmówiła znalezienia nowej katechetki, proboszcz sam skompletował grupę ludzi, którzy mogliby przygotować dzieci. Wtedy jednak członkowie rady zaczęli zwalczać nowe osoby. W parafii przez lata ukształtowały się osobliwe obyczaje. Ignorowano przykładowo wiele przepisów liturgicznych, korzystano z tekstów innych, niż te, na które wskazywał Mszał. Gdy przybyły do parafii w Wels w 2006 roku ksiądz Franz Trinkfaß postanowił przywrócić właściwe formy liturgiczne, natknął się na stanowczy opór wiernych. Nie pomogło nawet jasne stanowisko biskupa, który jednoznacznie poparł proboszcza, stwierdzając, że coś takiego, jak zmiany w liturgii, czy głoszenie niedzielnych kazań przez świeckich jest niedopuszczalne. Członkowie rady zagrozili, że w takim razie doprowadzą parafię do finansowej ruiny. W czasie burzliwego posiedzenia rady poparł ich jeden z księży, który stwierdził, że to dobry obyczaj, by świeccy głosili kazania w Kościele. Zwrócono także uwagę, jakoby podobne zwyczaje przyjęły się w innych parafiach w Wels, w sprawy, których biskup nie ingeruje.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.