W Niemczech, po przekazaniu władzom krajów związkowych prawa do decydowania o godzinach otwarcia sklepów, następuje liberalizacja zasad niedzielnego handlu. Przeciwko niej zgodnym głosem protestują dwa największe niemieckie Kościoły: ewangelicko-augusburski i katolicki.
Polski obserwator niemieckiego sporu może wzruszyć ramionami. U nas już dawno wszelkie ograniczenia w niedzielnym handlu zostały zniesione. Zasada wprowadzająca możliwość handlu w 14 niedziel w ciągu roku i to w ściśle określonych godzinach rzeczywiście może nie robić żadnego wrażenia. A powinna. Przede wszystkim powinna zawstydzać nas, Polaków, że bez większego sprzeciwu na ołtarzu wolności gospodarczej złożyliśmy jeden z największych skarbów ludzkości: możliwość cotygodniowego odpoczynku. W dobie obowiązywania w gospodarce wielu pokrętnych regulacji owa nieskrępowana niczym wolność musi budzić zdumienie i jednoczesnie poważne zastrzeżenia. Bo godzi w jedno z najbardziej podstawowych praw człowieka. Płatny urlop wypoczynkowy, ośmiogodzinny dzień pracy i przede wszystkim wolna niedziela to zdobycze, dzięki którym człowiek przestaje być niewolnikiem, a staje się panem swojej egzystencji. Z perspektywy pracownika nie ma bowiem znaczenia, czy przymusza go do pracy bat właściciela, strach przed głodową śmiercią czy obawa o utratę godziwego utrzymania. Skutek jest ten sam: brak możliwości decydowania o swojej egzystencji. Niedzielny odpoczynek to czas, dzięki któremu człowiek może pielęgnować swoje kontakty z bliskimi: przyjaciółmi i rodziną. To czas, w którym może odpocząć, zadbać o rozwój swoich pozazawodowych zainteresowań czy pasji i służyć pomocą potrzebującym. Przede wszystkim zaś jest to czas, w którym człowiek wolny od codziennych trosk może swoje myśli skierować ku sprawom nieprzemijającym. Kiedy tego zabraknie, powoli staje się automatem. Smutnym jest, że tego prawa część naszych obywateli jest pozbawiana. I to nie przez krwawy reżim, a innych współobywateli. Nie chodzi tu o małe sklepiki dla zapominalskich, ale o te wielkie, do których ciągną rzesze żądnych nowych towarów klientów. Dość często słyszy się argument, że otwarte w niedzielę supermarkety to możliwość zrobienia zakupów przez tych, którzy w tygodniu muszą pracować. Tyle że jest to tłumaczenie pokrętne. Po pierwsze dlatego, że w tygodniu sklepy są czynne bardzo długo. Po drugie dlatego, że owe zakupy można robić w wolne przecież dla wielu soboty. Po trzecie zaś dlatego, że jeśli sklepy mają być otwarte dla tych, którzy w tygodniu nie mają czasu, to konsekwentnie w niedzielę powinny być otwarte wszystkie państwowe i samorządowe urzędy oraz banki. Zwłaszcza że godziny ich urzędowania naprawdę utrudniają niektórym sensowne z nich korzystanie. O otwieraniu urzędów w niedzielę nikt nie myśli, choć byłaby to służba na rzecz bliźnich. Bo przecież człowiek-urzędnik ma prawo do odpoczynku. Dlaczego nie odnosi się już tego prawa do człowieka-sprzedawcy? Bo dla właścicieli wielkich sklepów zysk jest ważniejszy od człowieka. Mówienie o dobrodziejstwach płynących z niedzielnego handlu (zatrudnienie dla bezrobotnych, służba zapracowanym) jest tylko przykrywką. Dla kupujących zaś otwarte w niedzielę supermarkety to możliwość poświęcenia się ograniczonej tylko zasobnością portfela konsumpcji. Nie jestem zwolennikiem tezy, że religijny znaczy nierozumny. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w tym wypadku mamy do czynienia z jakimś nierozumnym kultem. Wielkie supermarkety stały się dziś pogańskimi świątyniami. Rzesze wielbią w nich przy ołtarzach sklepowych witryn, półek i kas wyzierającą zewsząd i wszechobecną boginię Konsumpcję. Właściciele, z daleka od ludzkich oczu, licząc zyski w kapliczkach swoich biur, uprawiają przysłonięty rzekomym dobrem człowieka ezoteryczny kult bożka Pieniądza.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.