W tle, często niewyrażane głośno, jest pytanie podstawowe - o sens kolejnej tragedii.
„I znów tuż przed Barbórką”. To zdanie można usłyszeć na Śląsku w niemal każdej rozmowie o wypadku w kopalni Halemba. Niektórzy przypominają tragiczne wydarzenia z poprzednich lat. Naprawdę wiele z nich miało miejsce krótko przed wspomnieniem św. Barbary – tradycyjnym świętem górniczej patronki i świętem górników. Czy to jakieś fatum? Chrześcijanin, katolik tak nie myśli. To przejaw myślenia magicznego, pogańskiego. Na miejscu katastrofy pojawili się ratownicy, specjaliści, politycy. I rodziny tych, którzy zginęli lub których los jest nieznany. Tymi rodzinami zajmuje się cała grupa psychologów. Ale nie tylko oni. Pojawili się też księża. To dobrze, bo jak powiedziała w telewizji jedna psycholog, psycholodzy są w stanie pomoc ludziom, których spotkała tragedia, jakoś z nią żyć, ale sens tragedii są w stanie nadać tylko księża. Każda tragedia rodzi liczne pytania. Słychać je już w mediach. Są pytania o przyczyny nieszczęścia. O to, czy wszystko zostało zrobione zgodnie z przepisami. Czy pracownicy mieli odpowiednie kwalifikacje? Kto popełnił błąd? Kto jest winien? Co trzeba zrobić, aby na przyszłość zapobiec takim katastrofom? Jak pomóc rodzinom ofiar? To wszystko bardzo ważne pytania. Ale w tle, często niewyrażane głośno, jest pytanie podstawowe – o sens kolejnej tragedii. Pytania fundamentalne – dlaczego i po co? Dlaczego zginęli zwykli, przeciętni ludzie, którzy przez kogoś byli kochani, którzy kogoś kochali? Dlaczego tyle matek straciło synów? Dlaczego tyle kobiet straciło mężów? Dlaczego tyle dzieci straciło ojców? Dlaczego Pan Bóg do tego dopuścił? Jakaś starsza kobieta zaczepiona przez dziennikarza powiedziała, że trzeba przyjąć, co Pan Bóg dopuszcza. Łatwo powiedzieć. Ale żeby naprawdę przyjąć niezrozumiałe i bolesne wydarzenia, trzeba ogromnej wiary. Wielkiej ufności. Przekonania, że Bóg nie chce krzywdy człowieka. Sensu tragedii nie da się wskazać natychmiast. Odnajdujemy go powoli, krok po kroku, czasami przez całe lata. Nie jest łatwo człowiekowi odkryć i pojąć zamysły Boże. Nie jest to jednak niemożliwe. Im bardziej człowiek ufa Bogu, im mocniej wierzy, tym większe ma szanse dostrzec celowość wszystkiego, co mu się przydarza. Ktoś powie, że to brzmi jak słabe kaznodziejstwo. Być może. Słabe kazania też czasami ludziom pomagają.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Msza św. w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.