Do biskupów po usprawiedliwienie

Komentarzy: 1

Joanna Kociszewska

publikacja 16.12.2008 10:29

Oczekiwanie polityków na jasną opinię biskupów jest niczym więcej jak oczekiwaniem na usprawiedliwienie. Episkopat ma według nich napisać: „pozwalamy katolickim posłom głosować za zapłodnieniem in vitro." Innymi słowy: ma usankcjonować niedoskonałą ustawę, której potem będzie się bronić jako świętego kompromisu popieranego przez Kościół.

Czytając relacje z wypowiedzi posłów można wpaść w zachwyt. W sprawie ustawy bioetycznej wszyscy deklarują, że zdanie Kościoła jest dla nich ważne, że postąpią zgodnie z tym, na co wskaże. "Czyli tak naprawdę wszystko zależy od stanowiska Kościoła" - pisze dziennikarka "Rzeczpospolitej". Uprzejmie informuję zatem, że zdanie Kościoła jest znane od 20 lat. Kościół jest przeciwny wykonywaniu procedur zapłodnienia pozaustrojowego in vitro i opowiada się za całkowitym zakazem jego wykonywania. Nie wierzę, że po piątkowej prezentacji watykańskiej instrukcji, szeroko relacjonowanej w polskiej prasie, którykolwiek z posłów może mieć jeszcze jakiekolwiek wątpliwości. Cóż więc znaczą te deklaracje? Niestety wydaje się, że oczekiwanie polityków na jasną opinię biskupów jest niczym więcej jak oczekiwaniem na usprawiedliwienie. Episkopat ma według nich napisać: „pozwalamy katolickim posłom głosować za zapłodnieniem in vitro.” Innymi słowy: ma usankcjonować niedoskonałą ustawę, której potem będzie się bronić jako świętego kompromisu popieranego przez Kościół. Jeśli mamy tylu posłów wiernych Kościołowi nie powinno być problemu z uchwaleniem ustawy zakazującej wykonywania zapłodnienia in vitro. A jeśli istnieje taka możliwość każdy kompromis prawny, choćby najbardziej restrykcyjny, będzie złem, na który nie wolno się katolikowi zgodzić. Taki wniosek płynie zarówno z Evangelium vitae (73), na który to fragment zwolennicy kompromisu uwielbiają się powoływać, jak i z Noty doktrynalnej. Posłom, którzy czekają na głos biskupów, rekomenduję przeczytanie watykańskiej instrukcji. I stworzenie projektu ustawy bioetycznej, która całkowicie zakazuje zapłodnienia in vitro. Nie ma powodu, by – używając określeń Jarosława Gowina – otwierać puszkę Pandory. A jeśli z jakiegoś powodu decydują się tego nie robić, proszę by przestali udawać wierność Kościołowi w działalności politycznej. Będzie prościej, jaśniej, czytelniej. Wtedy ci, dla których naprawdę zdanie Kościoła się liczy, będą mogli poprzeć kompromis. Tylko żeby móc to zrobić z czystym sumieniem trzeba najpierw naprawdę opowiedzieć się za zakazem. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że polscy biskupi nie dadzą się wciągnąć w tę grę.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..